Maria Amalia Morris

.

Wstęp będzie dziwaczny, dotyczy bowiem recenzji na blogu Fragrancebouquet, którą to recenzję poznałam na długo przed zapachem i która zwróciła moją uwagę głównie ze względu na niefrasobliwe podejście do historii, którego przykład daje nam autorka. Stawia ona tezę, że Maria Amalia domu perfumeryjnego Morris to perfumy poświęcone siostrze cesarzowej Sissi.

Nie będę się tu pastwić nad tekstem, który jest na swój sposób przyjemny i nastrojowy, pozwolę sobie tylko napisać, że ilustrujący go portret Marii Amalii, wbrew wiadomościom podanym przez Divinę, nijak nie może przedstawiać żądnej z sióstr Elżbiety Bawarskiej, bowiem widniejąca na nim dama urodziła się prawie sto lat przed nieszczęsną cesarzową. Arcyksiężna Maria Amalia z portretu była córką cesarzowej Marii Teresy. Moim zdaniem postacią bardziej znaczącą, niż wspomniana siostra Elżbiety Bawarskiej, która do tego wcale nie nazywała się Maria Amalia, tylko Maria Zofia Amalia…

 

A żeby jeszcze bardziej zagmatwać sprawę, napiszę, że moim zdaniem zapach nie jest dedykowany żadnej z powyższych pań, lecz (widocznej powyżej) słynnej z urody cesarzowej Marii Amalii Austriaczce, żonie Karola VII Bawarskiego. 

Któż bowiem wypuszczałby na rynek perfumy poświęcone postaci historycznej, której nikt nie kojarzy i jeszcze do tego zmieniając jej imię w nazwie?

Bez względu na to, która z dam owej kompozycji patronuje, Maria Amalia sukcesu nie odniosła. A szkoda!

Zapach jest bowiem uroczy i niechybnie z tych „podobających się”. Nie trąci przy tym banałem, ani lukrowaną popkulturą.

.

Bardzo tajemnicza dama

 

Pierwszy akord jest nieco rumowy. W sposób przyjazny, rodzynkowo – nalewkowy. Trwa ledwie chwilę i znika wraz z ulatniającym się alkoholem.

Druga faza: wczesne i bardzo trwałe serce kompozycji to łagodna, lecz intensywna chmura przypraw. Kardamon, gałka muszkatołowa i szafran złagodzone kremowym aromatem bobu tonka, jasnego piżma i systematycznie nabierającej mocy ambry. Wrażenie aksamitnej miękkości podkreśla przygaszona róża idealnie wtopiona w ambrowo – waniliowe tło.

Baza pojawia się dyskretnie, pogłębiając ledwie nuty serca; nie zmieniając zapachu lecz raczej stanowiąc kolejną, naturalną fazę jego rozwoju. Coraz bardziej wyrazista ambra stapia się z miękkim, kaszmirowym akordem drzewnym złożonym głównie z sandałowca i palisandru. Delikatne nuty żywiczne wytłumione dodatkiem suchej paczuli i piżma nie mącą spokojnej harmonii kompozycji.

Maria Amalia to perfumy tak rzadko spotykane, że trudno mi nawet z czystym sumieniem polecać testy. Gdybym jednak mogła – polecałabym. Szczególnie osobom, które do perfumeryjnej niszy podchodzą ostrożnie i bez przekonania. Kompozycja ta łączy bowiem w sposób bardzo przekonujący łagodną, akuratną elegancję z niszową nietuzinkowością.

Nietypowo statyczna, bezpieczna uroda tej kompozycji przypomina mi Black Cashmere, w którym kadzidlane nuty dymne zastąpiono łagodnym, bursztynowym akordem ambrowym. O ile jednak Black Cashmere odbieram intymnie, jak spoglądanie zamkniętymi oczami w mrok własnej podświadomości, o tyle Maria Amalia jest dla mnie raczej świetlista. Jest jak ciepłe słoneczne promienie przesączające się przez barierę zamkniętych powiek…

Cieszę się, że ten zapach jest taki piękny. I taką miałam nadzieję rozpoczynając testy, bo to dzięki Marii Amalii Pani Michalina stała się Michasią. Michasiu, dziękuję. 🙂

* Pierwsza ilustracja: Marii Amalii Habsburg zwana Austriaczką lub Marią Amalią Bawarską. Portret z epoki, autor nieznany.

** Druga ilustracja przedstawia flakon ekstraktu Marii Amalii Morris i zaczerpnięta została ze wspomnianego już bloga fragrancebouquet.blogspot.com

*** Trzecia: Dante Gabriel Rossetti  „Study of Guinevere for Sir Launcelot in the Queen”

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

18 komentarzy o “Maria Amalia Morris”

  1. Dziekuje bardzo za ujmujaca me serce recenzje.
    Istotnie szkoda, ze Amalia jest tak trudno dostepna, bo naprawde saczy swiatlo/slonce przez powieki…
    Michasia

  2. Sądząc po wymienionych nutach zapachowych te perfumy zdecydowanie coś w sobie mają! Nie znam się na tym, jednak każdy element z osobna daje takie "miękkie" i w pewnym sensie "kobiece" odbicie duszy zapachu, jeśli coś takiego w ogóle istnieje. Zdecydowanie mnie zaintrygowałaś tym opisem!

  3. Michasiu, ależ się ciesze, że uznałaś moje porównanie za adekwatne! Dziękuję, że mogłam poznać ten zapach dzięki Tobie.

    Katalino, rzeczywiście są miękkie i w pewien sposób kobiece, ale nie tak, jak słodziaki z nurtu pop, tylko tak… Z klasą. Nawet mężczyznę sobie w nich wyobrażam. Chyba. 🙂

  4. Nie, nie! Kobiece, pop słodkości kojarzą mi się z typowo marketową masówką, której daleko do jakiegokolwiek wyrafinowania!

  5. No dokładnie Mnie także. Trochę to jednostronna opinia, bo zdarzają się i pop słodziaki naprawdę dobrze zrobione (że wspomnę chociażby Ninę czy Belle de Minuit), ale ogólna tendencja jest taka własnie.

  6. Sabbath :*:*:* za możliwość zapoznania się z zapachem. generalnie od wczoraj nie daje mi to spokoju już nawet wyśledziłam flaszki za granicą…Muszę jednak ochłonąć i potestować jeszcze kilka razy. Zdziwiłam się czytając recenzję i żałuję że nie umiem tak na nazywać składników wtedy może udałoby mi się wyłuskać co czuję. Mogę jedynie napisać o swoich skojarzeniach. Faktycznie czuję ostre przyprawy mój ukochany szafran i kardamon jednak na mnie od początku do końca grzmi tona drewna, mam bliskie skojarzenia z Winter Woods SSS ( tam jednak drewno było no nie wiem takie jakieś tłuste…) Tu zapach drewna jest suchy świdrujący aż do bólu śluzówek nosa. W ogóle nie układa się na wzór kobiecych pachnideł mogłabym rzec, że raczej jak uniseks nie wspominając już o tym, że wczoraj w chwili zapomnienia badawczo się obwąchiwałam co tak czuć facetem…
    aaaaa czuję w głowie chaos!

  7. Sabbath :*:*:* za możliwość zapoznania się z zapachem. generalnie od wczoraj nie daje mi to spokoju już nawet wyśledziłam flaszki za granicą…Muszę jednak ochłonąć i potestować jeszcze kilka razy. Zdziwiłam się czytając recenzję i żałuję że nie umiem tak na nazywać składników wtedy może udałoby mi się wyłuskać co czuję. Mogę jedynie napisać o swoich skojarzeniach. Faktycznie czuję ostre przyprawy mój ukochany szafran i kardamon jednak na mnie od początku do końca grzmi tona drewna, mam bliskie skojarzenia z Winter Woods SSS ( tam jednak drewno było no nie wiem takie jakieś tłuste…) Tu zapach drewna jest suchy świdrujący aż do bólu śluzówek nosa. W ogóle nie układa się na wzór kobiecych pachnideł mogłabym rzec, że raczej jak uniseks nie wspominając już o tym, że wczoraj w chwili zapomnienia badawczo się obwąchiwałam co tak czuć facetem…
    aaaaa czuję w głowie chaos!

    1. Zapach świdrujący do bólu śluzówek?! O raju! Naprawdę mnie zadziwiłaś. Przetestowałabym raz jeszcze, ale chyba nie mam kolejnej próbki. Niech więc zostanie, jak jest. Nosiłam i tak mi się pokazał. Niech zostanie…

  8. Poważnie, już drugi dzień testuję 🙂 ale zostawię sobie trochę i za kilka dni znów wypróbuję. Nie wiem jak to jest ale są zapachy które dziwnie się na mnie rozwijają czasem po kilku miesiącach odgrzebuję próbkę i stwierdzam, że nagle czuję zupełnie inne nuty. I nie wiem czy to pora roku czy poziom hormonów. Nawet teraz wącham bardzo bliskoskórny już cień zapachu i nic tylko drewno. A wiesz, że mój nos spokojnie znosi i oudy i dymki no generalnie delikatny nie jest :P. Tym bardziej niestety jestem zafascynowana i wewnętrzna walka trwa.

    1. Chyba Ci zazdroszczę. 🙂
      Sama łapię się często na tym, że mój nos tropi tylko nuty drzewne, resztę traktując jak imponderabilia. Potrafię powiedzieć, jakim drewnem co pachnie, ale o pozostałych nutach nie myślę w ogóle. Są i tyle. 😉

  9. Moich testów ciąg dalszy, co ciekawe teraz zapach przechyla się w stronę pikantnie uperfumowanej męskiej lekko spoconej skóry 😀 ale cudak! ciągle nie mogę uwierzyć, że to to sprzedają w tak damskim flakonie ochrzczone imieniem jakiejś zamierzchłej arystokratki. Jak wącham to mam kosmate myśli a to znaczy, że cokolwiek by tam nie było to działa pobudzająco :P. Mam w planach flakon teraz przyjdzie mi cierpliwie poczekać nań ( niestety nie jest to moja najlepiej rozwinięta cnota)

    1. Pikantnie uperfumowana, lekko spocona męska skóra? ^^
      Strasznie się cieszę, ze właśnie Tobie wysłałam tę próbkę. Mój odbiór był nieporównywalnie mniej oryginalny. 🙂

  10. i stałam się posiadaczką "męskiej" marii amalii i to przez przypadek wersji skoncentrowanej ( pluje sobie teraz i wyrzucam, że nie doczytałam co kupuję) wersje z korkiem zamiast atomizera napawają mnie niepokojem ;/. No nic… Maria Amalia zostanie perwersyjnie rozebrana na forum perfumowym :P.

  11. Nieeeee, nie męskiej wersji :p w sensie dosłownym tylko takiej jaką opisywałaś tylko tak jak już pisałam ja mam skojarzenia z męskimi pachnidłami może kardamon z imbirem mi tak robią- nie wiem. Wącham to i nie mogę się nadziwić że ktoś to nazwał damskim imieniem. W sumie na opakowaniu nigdzie nie jest napisane, że to dla kobiet jest. Wersja skoncentrowana pachnie cholernie mocno nie wiem czy mnie nie zabije :/ a jeszcze jej nawet nie otworzyłam. Nie wiem jak kurde ten flakon odpieczętować, nie mam doświadczenia z takimi butelkami na korek…

    1. Ciężka sprawa. Pamiętam, jaki miałam kłopot z jednym pałacowym Lutkiem, z którego korek za Chiny nie chciał dać się ruszyć.
      Zapachy Normy Kamali są autentycznie zalakowane. Ale korki wychodzą dobrze. Poza tym, że są mało szczelne z natury…
      Co zrobisz? Będziesz szukała "sposobu", czy spróbujesz siłą?

  12. Daffodilka potwierdziła, że należy korkiem uderzać o coś dość zdecydowanie, tak żeby ruszyć korek. Tak też przyznam było w instrukcji ale nie miałam odwagi. W końcu jednak nie było wyboru i faktycznie metoda ta jest skuteczna. Możesz sobie wyobrazić jak śmiesznie wygląda człowiek z wyczekaną flachą uderzając nią ze skupieniem o ziemię… 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Tell Me About Yourself

Trafił do mnie kolejny łańcuszek. Tym razem zwie się „Siedem przypadkowych faktów o mnie” i nietrudno wydedukować, jakie są wymagania. Poprzednio ujawniałam wiadomości tajemnicze, tym

Czytaj więcej »

Wyprzedaże Juliette Has a Gun

Otrzymałam informację, że śląskie Douglasy wycofują ze swej oferty markę Juliette Has a Gun. Miss Charming, Lady Vengeance oraz Citzen Queen można obecnie nabyć za

Czytaj więcej »