To Dream Sonoma Scent Studio

.
Dziś recenzja najnowszego zapachu Sonoma Scent Studio, o którym sama Laurie Erickson pisze, ze jest rozmarzony i wyrafinowany jednocześnie. To Dream... Śnić, marzyć, roić sobie... 

Nazwa aż prosi się o szaleńcze wizje, tymczasem pierwszym moim wrażeniem było raczej zaskoczenie, niż ekscytacja. A wizje ostatecznie miałam szalone nie w sposób, którego oczekiwałam.


Jakby się dobrze spało,
Gdyby tyle kolorowych myśli przez głowę nie wiało.*


Kwiaty.
Tylu kwiatów nie przewidziałam. Tymczasem pierwszy akord, który zwrócił moją uwagę to połączenie aromatów róży i heliotropu zestawionych w duet dziwny; esencjonalny i świetlisty jednocześnie.

Po chwili mój nos zaczął węszyć podstęp. To niemożliwe, żeby czyste esencje kwiatowe utworzyły tak jasny, ekspansywny zapach. Bowiem doznanie nowej kompozycji SSS przypomina wejście w ostry snop światła: ciało spina się, choć przecież nie może wyczuć naporu rozpędzonych fotonów. 
I tak, jak w ostrym, statycznym świetle czujemy się jednocześnie bezpieczni i osaczeni, odczuwamy ciepło i chłód zarazem, tak wchodząc w świat olfaktorycznego snu Laurie Ericson trafiamy w kalejdoskop doznań.
I określenie kalejdoskop nie jest tu przypadkowe.
Przypominacie sobie dziecięce kalejdoskopy w formie rury, we wnętrzu której dzięki układowi lusterek i kolorowym szkiełkom mogliśmy podziwiać różnobarwne kompozycje zmieniające się przy każdym poruszeniu?
Podobnie odbieram To Dream. Kompozycja poskładana jest z zapachów o odmiennej temperaturze, fakturze i naturze.


Najpierw wyczuwamy aksamitną, ciemną różę i miękki, lecz ekspansywny heliotrop. Róża pachnie czerwienią, heliotrop jest zdecydowanie żółty. Potem zauważamy nietypową, przypominającą cytrusy woń, którą po chwili udaje mi się rozłożyć na mech dębowy "dopalony" imbirem - zapach jest ostro zielony, świetlisty, przenikliwy. 
Kolejne "szkiełko" w tym kalejdoskopie to coś, co może być chyba wyłącznie absolutem dębu, choć nie bardzo mam ten składnik z czym porównać. Przypomina mi świeżo rozłupane drewno i tym samym przywołuje skojarzenia z przepięknym dębem z lutensowskiego Chene.

 

Kiedy zaczynamy oswajać ten obraz, doszukiwać się w nim symetrii i metody, następuje lekkie drgnienie i oto pojawiają się kolejne elementy kompozycji: jasne piżmo, któremu mydlanej nieco eteryczności dodają aldehydy o krótkich łańcuchach węglowych (czyli bardziej formaldehyd, niż wanilina), chłodne, łagodnie słodkie kadzidło frankońskie, zielony, ładny wetiwer spleciony z zapachem irysa i ołówkowy, jasny cedr. Gdzieś w górnych rejestrach do kwiatowego chóru dołącza delikatnie pudrowy fiołek. I znów przez chwilę gubimy się w tym misternym, zapachowym labiryncie...

A kiedy już nieomal udaje nam się uchwycić istotę tego świetlistego zjawiska, pojawia się cień, który zaciera kontury, łagodzi ostre kontrasty, spaja nasze metaforyczne "szkiełka" w olfaktoryczny witraż.
Łagodne, głębokie nuty drzewne łączą się z dębowym absolutem w akord przypominający zapach rumu przechowywanego w dębowych beczkach; matowa ambra pięknie łączy się z zapachem jasnego, delikatnego zamszu; pudrowe, niespożywcze kakao ładnie "wyciąga" nam do przodu zapach fiołka, a wanilia i bób tonka tworzą nietypową w tym zestawianiu nut kremową, puszystą bazę.


Czytałam w sieci opinie, że To Dream jest zapachem prostym i "komercyjnym". Nie potrafię się zgodzić z tą interpretacją. Może i rzeczywiście nie jest to smok, ani nawet tygrys, ale poziom komplikacji wrażeń, jakie wywołuje jest dla mojego nosa nieomal zabójczy. Po testach czułam się zdezorientowana i po prostu zmęczona tropieniem kolejnych "szkiełek". Trochę, jak gdybym rzeczywiście nie dobudziła się do końca, jednak bynajmniej ze spokojnej drzemki, lecz ze snu, w którym śniła mi się przejażdżka na zapachowym rollercoasterze.

Kwiatki, chemia, kadzidło, nuty zwierzęce, mech i ostre drewno... To zdecydowanie za dużo, jak na moje skromne możliwości.
I zdaję sobie sprawę z tego, że ten przesyt wrażeń wynika zapewne w znacznej mierze z mojego braku "odporności" na nuty kwiatowe. Bo o ile łatwo mi przychodzi oswajanie nut drzewnych, dymnych czy pozornie trudnych syntetyków (takich klasycznych syntetyków pachnących jak syntetyki, nie jak róże), o tyle w kwiatkach jest mi zdecydowanie niewygodnie.
Dlatego z żalem napiszę, ze doceniam To Dream, ale nie użyję nigdy więcej.


Data powstania: 2011
Twórca: Laurie Erickson

Nuty zapachowe:
fiołek, róża, heliotrop, cedr, ambra, kadzidło frankońskie, absolut drewna dębowego, wetiwer, bób tonka, irys, wanilia, piżmo, sandałowiec, mech dębowy, delikatny zamsz, kakao, aldehydy


* Kazimiera Iłłakowiczówna: "Przed zaśnięciem"
** Pierwsza ilustracja z bloga Magdy Umer: www.magdaumer.p
*** Druga "Kalejdoskop różowy" autorstwa użytkownika baldwinek na: foto.recenzja.pl
**** Trzecią znalazłam na blogu: adhnans.wordpress.com
***** Ostatnia zaś, czwarta znaleziona została na blogu: statecznapanienka.blox.pl

Komentarze

  1. od początku wiedziałem, że te kwiatki
    będą uwierać w twych nozdrzach :)

    opis nut iście powalający,i to nie po raz pierwszy w tej marce

    pozdrowienia śle sśiekany słońcem :)
    J

    OdpowiedzUsuń
  2. daj znać czy w sprawie poniższego konkursu dopełniłem wszystkich formalności:)bo jak zwykle mogłem coś przeoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jarku, jesteś miły bardzo. I też nie po raz pierwszy. :)
    W kwestii konkursu, wielkiej filozofii nie ma. Wiem, ze obserwujesz, komentarz zostawiłeś, wszystko jest ok. Trzymam kciuki. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolorowo, bogato... Tyle pięknych nut. Hmmmm...
    Chyba chciałabym poznać ;)

    Żałuję, że Sonomowe flakony są takie klasyczne i eleganckie. Taka buteleczka z kalejdoskopem, to byłoby coś :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Klaudio czy następny post to będzie ten wyczekiwany wywiad z panią Erickson?
    :)
    jestem niecierpliwy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj Sabbath to mi znowu narobiłaś chętki. Lubie kwiatki choć jestem drewnofilem. Kusi mnie oj kusi. A portfel krzyczy NIE!!! I co ja mam zrobić jak na liście są zapachy Sinfonia di Note? To dopiero zagwozdka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem jak mój nos połapałby się w tych wszystkich woniach zebranych w jedną kompozycję, jednak każda z nich z osobna niewątpliwie bardzo mnie nęci! A ja bardzo lubię takie często-gęsto ewoluujące zapachy, bo zaskakują, ubarwiają dzień i dostarczają energii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z takiego miksu mogą wyjść dwie rzeczy: albo przerośnięty, rozwrzeszczany koszmarek, albo... :) Jestem jeszcze bardziej zaciekawiona.
    Kurczę, w tym naprawdę jest coś z (prawie) każdej parafii!

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie moze by sie spodobal ten Sen. Lubie zapachy kwiatowe, ale te lekkie i swieze (np. Alfred Sung). Nie przepadam za slodkosciami i cytrusami (jesli chodzi o zapachy, bojesc to owszem lubie).

    OdpowiedzUsuń
  10. Magdulenko, to rzeczywiście pomysł! Myślę, że sporo miłośniczek (i miłośników) pachnących gadgetów skusiłoby się na taką zabawkę. :)


    Jaroslavie, jeszcze nie. Usiłuję do wywiadu dorzucić coś... No zobaczysz. Jeśli się uda. :)


    Piotrze, Sinfonia di Notte też mnie kusi. Ale najpierw chcę poznać zapachy DSH. Tyle, ze moich wymarzonych nawet u nich na stronie nie ma... :(


    Katalino, no mój się nie łapie. Dostaje świra. ;) Lubię gęsto, lubię mocno, ale tu jest zbyt różnorodnie, zbyt poszatkowane sa te nuty. ja mam ostatnio sporą wrażliwość zapachową, jestem mocno zestresowana, to pierwsze testy od ponad tygodnia, w związku z tym wszystko dociera do mnie bardzo wyraźnie i intensywnie. No i ogólnie, wolę sen bez znów. Ja należę do ludzi, którzy śnią o strachu. :(


    Wiedźmo, tym razem wyszło "albo". Zapach jest naprawde ciekawy. i nie koszmarny, tylko zbyt intensywny jak na moje możliwości. Ja nienawidzę karuzel i rollercoasterów. Nie z powodu prędkości, tylko z powodu braku kontroli. Tu jest podobnie: aplikujesz i... Jazda! ;)))


    Zosiu, trudno mi powiedzieć. Może uda Ci się przetestować, wtedy napisz. Bo myślę, że dla osoby o innym typie wrażliwości zapachowej (w sensie wyczulonej na inny typ doznań i inne zapachy lubiącej) To Dream może być całkiem miłym snem. To jest jak muzyką: moje ukochane nuty są dla części ludzi "nierozgryzalne" słyszą hałas. I ja to rozumiem doskonale i nie obruszam się.
    Świat jest cudownie urozmaicony, a ludzie są cudownie różni. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty