Miała być bomba… I będzie bomba, ale inna. Tę drugą odpalę z niewielkim opóźnieniem. 🙂
Zapachy Ramona Bejara z miasteczka Molvizar nie raz już gościły na SoS. Tym razem mam dla Was kompozycje, o których sam Twórca mówi, że graniczą z doskonałością. Mam dosłownie, bo w ślad za recenzją pójdzie rozdanie czterech zestawów próbek. Gratka nie lada, bo próbki Ramon Molvizar do tanich nie należą.
Posiłkując się opisem producenta:
„4 elements” i „5 elements” to dwa wielkie arcydzieła perfumiarstwa stworzone w ramach energii czterech żywiołów – ognia, ziemi, wody i powietrza – zawierają one również sekretny składnik… składnik pochodzący z alchemii…
Gdyby nie fakt, że Ramon Bejar zaskoczył (i zachwycił) mnie już niejednokrotnie, uznałabym opis za egzaltowany. A tak…? Posłuchajcie. 🙂
4 Elementy symbolizują kobiecość.
Kobiecość jest dziwna
4 Elements
Nowoczesny, na wpół syntetyczny, lecz wciąż przyjemny aromat aldehydu cytrynowego złożonego z aromatem owocu róży i paczulą tworzą akord kojarzący się z cierpkością dzikich owoców. Wilgotne, mszyste nuty drzewne otaczają drobne, barwne owocki lasem, wilgotne aromaty żywiczne i zapach przypominający hubę zaciągają niebo chmurami.
Jest wczesnojesienny poranek, padający w nocy deszcz postrącał z krzaczków borówki i maliny, które teraz leżą na mokrym mchu, wśród pierwszych opadłych liści.
Serce zapachu wprowadza do lasu element kobiecy. Nie jest to jednak turystka w kaloszach. Raczej bosonoga rusałka o wilgotnych włosach splątanych w nieporządne warkocze.
Nie jest piękna. Jest niebezpieczna. Pociągająca w sposób, który sprawia, że nie chcemy jej urokowi ulec. Nie obiecuje wytchnienia, odpoczynku w pulchnych ramionach. Jej pocałunki będa zimne, jej objęcia ostateczne jak śmierć. A jednak… Kiedy pojawiają się pierwsze zwiastuny bazy, kiedy promienie słońca przedrą się przez chmury… Ulegamy jej.
Pierwszą zmianą jest pojawienie się żywotnego, ziemistego, rozwijającego pełne spektrum brzmień wetiweru. Z połączeniu z wilgotną paczulą, stanowiącym kontynuację wątku leśnego akordem drzewno – żywicznym i doskonale wplecioną w opowieść kroplą miodu stanowi on nadzwyczaj skuteczne zaproszenie do tego, by usiąść na mokrym mchu, skosztować nieznanych owoców i nieznanych przyjemności.
4 Elements nie jest zapachem ładnym. Nie jest też miły ani kobiecy w sposób, w jaki kobiecość wyobrażają sobie autorzy reklam perfum. Nie jest sexy, nie uwodzi, nie mizdrzy się do nosiciela, nie schlebia naszym gustom. A jednak trudno nie dostrzec niezwykłej, pierwotnej urody tej kompozycji. Jest w niej myśl, koncept, wizja.
5 Elemets kontynuuje tę opowieść. Niespodziewanie jest jednak ładniejszy, słodszy, mniej dziki. Jak gdyby Bejar opowiadał mit, w którym Ewa była przed Adamem.
Mężczyzna z żebra
5 Elements
Delikatnie korzenne, słodkie, owocowo – anyżkowe otwarcie wydaje się o niebo bardziej kobiece, niż ziemiste 4 kobiece Elementy. Ślad ziemistej wilgoci dominującej w wersji kobiecej, w kompozycji dla panów stanowi jedynie tło, pewną kanwę, na której ciepłymi, czystymi barwami namalował Bejar obraz męskości łagodnej, opiekuńczej, uśmiechniętej.
I podobnie jak 4 Elements nie były szczególnie kobiece, tak 5 Elements nie są męskie. Są cywilizowane.
Serce zapachu jest syte, bogate, statyczne.
Niesamowite, niespotykane połączenie zapachu słodkiego melona z nutą, której pochodzenia nie rozpoznaję, ale którą bezbłędnie identyfikuję nako „minerały” daje efekt w postaci akordu słodkiego i krystalicznego. Gdyby cukier wydobywano jak sól spod ziemi, to czysta skała pachniałaby tak właśnie.
Ciepłe nuty kwiatowe brzmią tu znacznie wyraźniej, ciepła baza pojawia się wcześniej i jest bardziej kremowa, waniliowa wręcz. Jednak w przewrotny sposób, znacznie bardziej wytrawna, niż dosłodzona dzikim miodem kobiecość.
Wyraźna, ziemista paczula i ślad wspomnianej parę akapitów wyżej huby przypominają nam, że piąty element wyrasta na bazie czterech pierwotnych sił.
Elementy Ramona Bejara przypominają mi nieco olfaktoryczne obrazy Christophera Brosiusa. Zapachy, w których ważniejsza od normalności i perfumeryjności jest opowieść.
Tu Bejar opowiada nam o pierwotnej sile żywiołów. O człowieku, który jest dzieckiem matki ziemi, który z niej wyrasta, lecz ponad nią wzrasta. Bardziej, niż jak opowieść o męskości i kobiecości postrzegam ten duet zapachów jako metaforę dojrzewania, zastępowania instynktów uczuciami.
Cztery Elementy to człowiek bliski natury: niewinny, lecz niebezpieczny zarazem. Piąty element to kultura: słodycz sączona w nasze dusze. Mogłabym napisać, ze miłość, ale nie. Dostrzegam raczej zmianę formy, dojrzewanie idei.
Freud twierdził, ze dzięki socjalizacji mężczyzna pragnący kobiety zamiast wysyłać bezpośrednie sygnały erotyczne – napisze wiersz. Tu Czwarty Element oferuje nam dzikie owoce na mokrym mchu, Piąty Element przynosi różę. Nie pralinki, nie pluszaczki. Na szczęście.
- Obraz przedstawiający nimfę w lesie towarzyszy tekstowi pod tytułem „Little Nymph”, który można znaleźć tu: KLIK. Nie wiem, czy jest on ilustracją do obrazu, czy odwrotnie.
- Zdjęcie zatytułowane „Forest Fruit” pochodzi z bloga The Woman on the Mountain i jego autorką jest Sharyn Munro.
- Fantastyczna stylizacja z trzeciego zdjęcia jest częścią cyklu „Four Elements”, którego wszystkie odsłony znajdziecie na blogu makijażystki Dint Day dokładnie tu: KLIK. Polecam.
- Czwarta ilustracja to tapeta pobrana ze strony: www.desktopwallpaperhd.net
- „Cztery Elementy” w wersji Dracorubio do znalezienia na jego photostreamie w serwisie Flickr: KLIK
- „Hylas i nimfy” autorstwa Henrietty Rae. Więcej prac tu: KLIK
- Ostatnie „Cztery Elementy” autorstwa Matta Myersa prezentującego swoje grafiki na stronie Wodden Graphics
25 komentarzy o “4 Elements & 5 Elements Ramon Molvizar (oraz zapowiedź rozdania)”
Jesteś niedobra!!! Bardzo, bardzo! Już Ty wiesz jak opisać zapach, żeby ów przyczepił się do człowieka i nęcił. Powiem Ci, że jak czytałam to miałam mimowolne skojarzenia ze stylistyką firmy kosmetycznej Illamasqua. Oni lubują się w takich właśnie opowieściach. Ależ to musi pachnieć…
Aż sobie wygooglałam. Ciekawa firma.
A Elementy… pachną dziwnie. Z początku bardzo dziwnie, potem się zmieniają trochę i łagodnieją. Ja lubię takie cuda, ale uczciwie mówiąc: nie bardzo mi to nie pasuje do ekskluzywnej estetyki perfum Bejara.
Rusałka, co konie dusi? 😉
Koni tu nie ma. Szkoda w sumie. Perfumy kojarzące się z narowistym rumakiem (niekoniecznie uduszonym)… To byłoby coś.
Sabb, a te próbki to rozdajesz z dobrego serca, czy to nagroda za jakiś konkurs o którym nie wiem? 🙂 Aktyna.
Z dobrego serca Pana Marcina – właściciela firmy Szmaragd i Diament dystrybuującej te zapachy w Polsce. 🙂
Rozdanie zaraz ruszy – mam opóznienie, bo ściągnęłam sobie wczoraj pięknego, tłustego trojana na kompa…
🙂 Eh bosonoga rusałka i w dodatku niebezpieczna to lubię!
I nieuczesana. :)))
a zapowiedź rozdania 🙂 jupi jupi!! już się nie mogę doczekać
No sory, ale zagaję zupełnie nieperfumeryjne: niech się Loki dobierze do Ramona Bejara za ceny, które dyktuje, bo nie są one dla normalnych ludzi.
A Ty jesteś Zła Kobieta Sab!!!!!!!!!!!!!! Pewnie zresztą z pełną premedytacją.
Chyba byłoby lepiej, a na pewno bezpieczniej, nie czytac Twoich recenzji zapachów Ramona. Bo, niestety, recenzje powyższe boskie są. A, niestety, moja w sumie dość nowa perfumeryjna pasja nie przekracza na razie pewnego poziomu zdrowego rozsądku, a raczej ekonomii.
Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Ależ gdzie tam z premedytacją? Same mi się te literki wymykają.
Myszo, w kwestii pożądania Elementów: one sa dzowne. To, co chciałam osiągnąć, to zachęcenie do testów. Kupowanie w ciemno nie polecam nigdy, tu zaś nie polecam SZCZEGÓLNIE. Poważnie. Tak, jak napisał Fqjcior niżej: to bardzo trudne do oswojenia zapachy. Dziwne. Ale dla mnie to zaleta. 🙂
Bardzo sugestywna (jak zwykle) impresja. Przyznam, że przez pierwsze dni obcowania z tymi zapachami miałem sporą zagwozdkę. Nie wiedziałem, jak je ugryźć. Są dziwne. Rzeczywiście trochę w stronę naturalizmu Brossiusa, czego po Bejarze bym się nie spodziewał. Odważne to zapachy, dla naprawdę wyrobionych nosów i poszukiwaczy zapachowych przygód. Na pierwszy ogień poszły u mnie 4E i było to doświadczenie niemal traumatyczne. Czułem jeziorną rzęsę i surową rybę…Co mnie wręcz odrzucało. Trochę czasu zabrało, nim odnalazłem się w tej estetyce.
Ja wyznam, że mnie do traumy daleko było. Ale wiesz, że ja jestem miłośniczką perfumeryjnych dziwaków. I nie tylko perfumeryjnych. 🙂
Zapachy Bejara to dla mnie poważna i ważna nauczka. Nie oczekiwałam po firmie o takiej stylistyce zapachów tak bezkompromisowych, oryginalnych, trudnych, "niebogatych". Szkoda, że ceny takie nieprzystępne…
Kusisz kusicielko. Przez Ciebie się skusiłam na rozbiórkę Elementów. Niedobra Sabb 😉
A propos recenzji: IMO Ewa była przed Adamem.
Słuszna linia rozumowania. 🙂 Wedle apokryficznych pism Judaizmu Jahwe stworzył kobietę i mężczyznę jednocześnie. Zgadzałoby się to z pierwszym rozdziałem Księgi Rodzaju: "mężczyzną i niewiastą stworzył ich".
A rozbiórkę obu Elementów na Wizażu już widziałam. 🙂
oj oj a jakiemu diabłu trzeba zaprzedać duszę aby takie próbeczki dostać? :>
Korocjo, będzie rozdanie lada dzie. Wystarczy obserwować i zostawić komentarz, ze się chce wziąc udział w losowaniu. A potem mieć odrobinę szczęścia. 🙂
Rozdanie jest opóźnione, bo walczę z paskudnym trojanem na komputerze domowym. Przepraszam.
FATALNIE SAB jak możesz robić coś takiego
Nie WSPIERAJ MIERNOTY
To są perfumy z TESCO w Hispanii
NIEEE
Trochę mi te Molvizary na masówkę nie wyglądają. Z tą platyną w środku? :> No i na masówkę nie pachną – za trudne, za dziwne. Ale w sumie… nawet gdyby były dostępne w osiedlowych drogerniach, to co?
Ja bym chciała, żeby zapachy na poziomie tych robionych przez Bejara były dostępne w Tesco. Najlepiej jeszcze, żeby były tanie. :)))
Od razu ustrzeliłabym z pięć flaszek!
Tyle, że mnie one jednak na Tesco nie wyglądają… Choć u mnie w Tesco są nawet perfumy YSL. :)))
Buuuuka, a ja wyjeżdżam na biegówki do Jakuszyc i jak wrócę w wtorek to już na pewno będzie po rozdaniu :)))))))))
Nic to, i tak nigdy nic nie wygrałam.
Ale życzę wszystkim wspaniałej zabawy.
Myszo, obiecuję poczekać z zakończeniem rozdania do Twojego powrotu! Do środy, tak?
Sab, jestem przeogromnie dźwięczna i wzruszona, już się wpisałam i dzięki :)))))))))
KOCHAM 5 elements. Zmieniłam pracę, żeby szybciej uzbierać na flakon. Dam się pokroić za kilka kropli, żeby mój luby mógł je poczuć. Idę pousychać…
maaaaam!!!
Upadam w zachwycie!!! Lasss mój lass