Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja nie. Ale wierzę w zauroczenie od pierwszego powąchania.
Otworzenie buteleczki Salim jest jak potarcie lampy zamieszkałej przez dżina. Wyjęcie maleńkiego, zwieńczonego wygodnym uchwytem koreczka uwalnia zapach – silny, upojny, gotowy. Bez ostrego tchnienia spirytusu, bez oczekiwania na ciepłe serce, bez bladych widm stanowiących forpocztę większości europejskich perfum. Zaprawdę powiadam Wam – używając spirytusowych roztworów zapominamy, czym jest luksus obcowania z czystą formą.
Oto jestem*
Pierwszy wdech barwi horyzont szkarłatem. Krwista róża – ciemna, aksamitna, ciężka. Otula człowieka płachtą, mocno tkaną. Jak siecią.* Biada jednak spodziewającym się po prostu różanych perfum.
Słodko – gorzki, popielisty aromat różanego attaru zmatowiony szafranem szorstkim jak złoty pył; spatynowany ziemistym, maślanym irysem; dociążony zapachem skóry. Jak gdyby Christian Carbonnel przeciął zapach róży w poprzek i użył tylko dołu zapachowego spektrum. Jak gdyby dał róży władzę pozwalającą jej zrezygnować z oczywistej urody i oczywistego uwodzenia. I oczywistej moralności.
Szczytowe, słodkawe zazwyczaj i miękkie nutki spektrum zapachowego róży zastąpione zostały charakterystycznym zapachem łodygi papirusa. Przełomem jednak jest dopiero balsamiczna nuta gurjun pachnąca świeżym, mokrym kadzidłem.
Balsam gurjun łamie kompozycję – zmienia balans nut. Zza jego ramienia spoglądają na nas bowiem czarne oczy oudu. Wyrazisty, miękki jak zwierzę zapach agaru powoli wysysa z kompozycji resztki blasku. Czerwona róża, złoty szafran, kremowy irys – wciąż tu są. Tracą jednak zdolność odbijania światła, jak gdyby oudowa soczewka całkowicie odbarwiła obraz. W wyniku tej oudowej refrakcji postrzegamy czarny szkarłat, czarne złoto i czarną biel.
W ciemności najpyszniejsza komnata będzie czarna. Nocą najbarwniejszy ogród przemawiał do nas będzie wyłącznie zapachem, fakturą, dźwiękiem. Salim jest ogrodem tak pięknym, że nie musimy go oglądać, by dosięgnął nas urok. Albo sztylet.
Jest schyłek lata. Pod stopami czujemy miękką, wilgotną ziemię, w której przysypiają bezcenne irysowe cebule czekające na to, by wiosną rzucić wyzwanie niebu. Do ramion i ud łaszą się ociężałe, miękkie jak końskie chrapy kwiaty róży. Połamane przez pierwszą jesienną burzę drzewa krwawią złotymi kroplami. W zaroślach czają się zdziczałe koty czekające aż ostatni ludzie odejdą do domów.
Z odcinającej się skoncentrowaną czernią na tle ciemnego nieba altany dochodzą stłumione jęki mogące zdradzać występną schadzkę lub występną zbrodnię jednako. Dziś nieprędko koty wezmą ogród we władanie…
W bazie Salim kłania się klasycznemu orientowi. Krągłe złożenie nut drzewnych, ambry i paczuli, z dyskretnym śladem nut tytoniowych i ciepłym, żywicznym podbiciem stanowi doskonałe uzupełnienie trwającego po kres życia zapachu na skórze akordu oudowego. Miękka nuta zamszowa daje kompozycji Carbonnela pierwotną zmysłowość.
Różana płachta zsuwa się z zapachu bardzo, bardzo powoli. Niezauważalnie nieomal. Dopiero po wielu godzinach zauważamy brak jej ciężaru na skórze. Choć kątem oka wciąż dostrzegamy malowniczy zwój szkarłatnej materii zaścielający zdeptaną ziemię.
Od pierwszego testu, pierwszego momentu na skórze wiedziałam, z czym mi się Salim kojarzy. Salim to brat Tribute Attar Amouage. W większej nieco pojemności, lepszej cenie i do tego wciąż dostępny na rynku.
Czarna róża odbarwiona nie kadzidłem, tylko agarem. Róża o zapachu głębokim jak miłość albo zbrodnia. Słodko – gorzka. Bezwstydna, amoralna, prowokująco upozowana na agarowym prześcieradle.
Przybrana nie jaśminem, lecz irysem. Nasiąkająca oudem jak aksamit atramentem. Ciężka jak powieki w chwili spełnienia lub śmierci.
I wstrząsnęła mną rozkosz jak ziemią po deszczu,
Gdy czuje nabrzmiewanie kiełkujących nasion.*
Data powstania: 2015
Twórca: Christian Carbonnel
Projekcja: nierozrzutna
Trwałość: kilkanaście godzin
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: szafran, róża, irys
Nuty serca: cypriol (nagarmotha), balsam gurjun, oud (agar)
Nuty nazy: oud (agar), paczula, ambra, piżmo
* Wszystkie cytaty z „Oresteji” Ajschylosa
- Na zdjęciach Anjelica Huston jako Morticia Addams oraz Raul Julia jako Gomez Addams w „Rodzinie Addamsów” Barry’ego Sonnenfelda.
14 komentarzy o “Otwarcie i bez lęku powiem Wam…* – Salim Tabacora Parfums”
Brzmi genialnie! Niesamowicie mnie zaciekawiłaś tym opisem! 🙂
Taki miałam plan. 🙂
Piekna recenzja 🙂 nie moge sbie jednak wyobrazic tego zapachu a raczej samego ujecia rozy gdyz roza i oud kojarza mi sie tylko w orientalny i troszke dziki sposob 🙂
To jest kompozycja orientalna. Ale zarazem nowoczesna. Pozbawiona tej… bujności kształtów. 😉
Nie przepadam za różą chociaż ładnie pachnie, bo jest trochę oklepana, jednak w połączeniu z oudem to zupełnie co innego. I Twój opis zachęca 🙂
Ja nie przepadam za różą w ogóle. Ale tu róża nie zjada zapachu. To naprawdę złożone, bardzo starannie zbalansowane perfumy.
–"To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(…)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus".
Od razu mi się te perfumy skojarzyły z "Mistrzem i Małgorzatą" 🙂 Tak pachniałaby główna bohaterka, nie inaczej 🙂
A wiesz, że ten akurat cytat słyszałam w ubiegły weekend wielokrotnie będąc goszczona jak prawdziwa dama? 😀
Szczęściara! 😉
Muszę zmolestowac Teziaka żeby przyniół próbki na następne spotkanie. Pamiętam testowałam oba ale jakoś… no cóż wszystko to było. Nie ukrywam jednak, że polskie pochodzenie marki sprawia że mam ochotę drugi raz tym razem uważniej przyjrzeć się tym zapachom.
Ja nawet flakon przytacham na spotkanie. 🙂
Teraz czekam na flaszeczkę Anarkali. Też piękne. I tez będzie recenzja.
Wiesz jak przeliczyć Twoje okrucieństwo? Ilością próbek na które wydaję oszczędności przez takie opisy jak ten…
Oj wiem… Jestem świadoma tego, że zarażam. Robię to z premedytacją – po to jest ten blog.
Jako usprawiedliwienie mam tylko to, że ułatwiam poznawanie ja tylko mogę i nawet własne próbki zwykle oddaję do dalszych testów.
Ooo matko! Ale wyobraźnia pracuje, już czuję się bosko…