Zanim kupisz prezent - poradnik dobrego człowieka



Zbliża się czas w roku zwany okresem świątecznym. I prawdą jest, że w każdej kulturze na czas przesilenia zimowego przypada jakieś święto. Rzecz w tym, że w kulturze konsumpcjonizmu jest to głównie święto konsumpcji.


Co roku wpadamy w szał zakupów. Nabywamy dziesiątki niepotrzebnych przedmiotów usiłując w ten sposób poprawić sobie nastrój nadpsuty przez chłód, szarugę, brak światła i ruchu na świeżym powietrzu.

Kompulsywnymi zakupami kompensujemy inne aktywności, których nam brakuje. Bezrefleksyjnie wydajemy pieniądze na tandetne ozdoby ze sztucznych tworzyw, które będą zalegały na wysypiskach śmieci jeszcze wiele lat po naszej śmierci. Przykryte przez kolejne śmieci ze sztucznych tworzyw, które kupimy za rok i za kolejny rok.


Kupujemy także prezenty. Często rzeczy zbędne - takie, których obdarowani wcale nie chcą, a na pewno nie potrzebują. Kupujemy je, bo taka jest konwencja społeczna - konwencja nakręcana starannie przemyślanymi działaniami marketingowymi wtłaczającymi nam go głów, że zakupy równają się szczęściu.

Psychologicznie wygląda to tak, że sztaby wyszkolonych do tego ludzi pracują, by promocją wywrzeć na nas presję kupowania czegokolwiek - i aby zrealizować ten przymus przyjmujemy narrację z reklam. Okłamujemy się, że robimy to dla innych, z miłości, troski, dobrego wychowania - tymczasem aktywujemy elektrycznie ośrodek nagrody we własnym mózgu. Ośrodek, który moglibyśmy aktywować robiąc coś dobrego, satysfakcjonującego, pożytecznego. Tyle, że to byłoby sprzeczne z interesem reklamodawców, influencerów i dziennikarzy pism żyjących z nakręcania sprzedaży.

W efekcie kupujemy, bo przekonano nas, że lubimy kupować. Bo każdy pretekst jest dobry. Bo wmówiono nam, że w ten sposób okazujemy troskę, miłość i uwagę. Czujemy się uspokojeni - unikając jednocześnie ofiarowania czegoś naprawdę ważnego - czasu, pomocy, szacunku i zrozumienia.

Warto powiedzieć to wprost - niepotrzebne prezenty kupowane kompulsywnie i ofiarowane "bo tak wypada" nie są dowodem miłości i troski. Są jej namiastką.


Produkujące pstrokaty badziew koncerny wmawiają nam, że kolejne kartki, kokardki, łańcuchy, bombki, serduszka są nam potrzebne do stworzenia atmosfery miłości. Wmawiają nam, że ścierki w Mikołaje i plastikowe reniferowe różki generują świąteczną atmosferę. Że kilogramy plastiku zapakowanego w papier owinięty w plastik to miłość.

Odpowiedzcie sobie szczerze na pytanie o to, co tak naprawdę lubicie w kupowaniu prezentów?
Na ile wybieracie rzeczy, które Wam się podobają i o których to Wy marzycie, a na ile realizujecie faktyczne marzenia osób obdarowywanych? Na ile wreszcie są to rzeczy, które zostaną z obdarowanymi do... końca użyteczności, a na ile są to rzeczy, które będą zalegały w szafach albo w ciągu paru miesięcy staną się realnymi, nie metaforycznymi śmieciami?

Zapytajcie siebie - jaką potrzebę realizujecie kupując kolejny kolorowy przedmiot?


Żyjemy w czasie przełomu. Świat stoi na skraju nieodwracalnej katastrofy klimatycznej, której efektem będzie nie tylko zmiana stylu życia milionów, lecz także utrata życia przez miliony. Każda wyprodukowana błahostka generuje ślad węglowy. Szczególnie jeśli wyprodukowana jest w krajach ignorujących przepisy dotyczące ochrony środowiska.

Żyjemy w okresie pandemii, kiedy miliony ludzi utraciły lub właśnie tracą źródła dochodu i szanse na normalne, godne życie. Bez własnej winy. Żyjemy w dniach, kiedy gospodarka przeżywa zapaść.


Większość z nas czuje potrzebę czynienia dobra. Spróbujmy zrobić coś, co naprawdę będzie dobre.

Dlaczego pieniędzy, które niefrasobliwie przepuszczamy na ozdoby, które po kilku tygodniach wyrzucimy na śmieci nie mielibyśmy przeznaczyć na pomoc komuś, kto jej potrzebuje, ale o nią nie poprosi?

Od wielu lat mam taką zasadę, że pieniądze, które moja rodzina chce przeznaczyć na świąteczny prezent dla mnie przekazuję komuś, kto naprawdę ich potrzebuje. To może być zrzutka na protezę po amputacji, na psychoterapię albo fizjoterapię, dofinansowanie aparatu na zęby dla syna kumpla albo remontu kuchni jego babci. Albo wsparcie dla kogoś, kto przechodzi przez trudny proces uzgodnienia płci. Są rzeczy, które nie łapią się na zorganizowaną dobroczynność, nie zostawią śladu w postaci podziękowań i zaszczytnych tytułów darczyńcy. Rzeczy prawdziwie ważne dla prawdziwych ludzi. Bo tak jakoś się szczęśliwie składa, że w okresie świątecznym nawet najbardziej dumny i najbardziej nieskłonny do przyjęcia pomocy przyjaciel zrozumie, że to dar serca.

Dlaczego to robię? Żeby przypomnieć sobie o tym, jak wiele mam i jak niewiele z tego potrzebuję. Żeby zrobić coś, co jest dobrem, a nie atrapą dobra.


Co robić?

  • Zamiast kupować wyprodukowane w Chinach pseudoświąteczne gadżety, przekażmy pieniądze komuś, kto naprawdę ich potrzebuje. Kupmy eko produkt pochodzący z naszego kraju. Skorzystajmy ze świadczonej lokalnie usługi.

  • Wspierajmy Organizacje Pożytku Publicznego i charytatywne - za każdym razem sprawdzając sprawozdania i rozliczenia, które takie podmioty muszą publikować w sieci. Jeśli chcemy uhonorować kogoś bliskiego, kto radzi sobie finansowo - dokonajmy w jego imieniu wpłaty i obdarujmy go certyfikatem czy podziękowaniem.

  • Zamiast kupowania kolejnych przedmiotów - zainwestujmy w rozmowę i diagnozę potrzeb. Karnet na masaż, wizytę u fizjoterapeuty, kosmetyczki czy nawet psychologa - to w dobie pandemii prezent ze wszech miar pożyteczny: jest odpowiedzią na realną potrzebę, wspiera lokalną gospodarkę i nie generuje śladu węglowego oraz śmieci.

  • Skontaktujmy się z lokalnym domem opieki i zapytajmy o potrzeby. Znajdźmy świetlicę opiekuńczą, dom dziecka albo dom samotnej matki w naszej okolicy i zapytajmy o potrzeby. Do zakupów środków higienicznych, pieluch czy koców możemy dorzucić coś ładnego. Jeśli ktokolwiek to doceni, to ludzie w trudnej sytuacji, którzy ładnych rzeczy muszą sobie odmawiać od lat. Nie zapominajmy jednak o rzeczach niezbędnych do przetrwania.

  • Domy opieki i świetlice opiekuńcze chętnie przyjmują pomoc wolontariuszy. Opieka nad osobami starszymi czy pomoc dzieciom w nauce to opcja dla osób dysponujących wolnym czasem, a niekoniecznie wolnymi środkami. Oferując swoją pomoc tego typu placówkom, pamiętajmy o podpisaniu umowy o wolontariacie.

  • Poszukajmy schronisk dla zwierząt i zapytajmy o potrzeby. Skontaktujmy się z lokalnym weterynarzem i zapytajmy o możliwość wsparcia na przykład akcji leczenia i sterylizacji bezdomnych kotków. Także w naszej okolicy.


Jeśli czujemy potrzebę robienia prezentów materialnych - rozważmy wymianę, nie zakup. Istnieje wiele grup, w których ludzie wymieniają się pochopnymi zakupami, niechcianymi prezentami albo rękodziełem.

Kupując wybierzmy rzeczy, które zostaną zjedzone, zużyte albo przynajmniej zachowane na dłużej. Pakujmy w eko papier, przewiążmy eko wstążką.

Wspierajmy artystów i rzemieślników, dla których czas pandemii jest bardzo trudny. Popytajmy znajomych - na pewno znają kogoś pracującego w drewnie, metalu, papierze; robiącego biżuterię, zakładki, otwieracze, kapelusze. Zamówmy portret albo grafikę domu rodzinnego rysowaną ze zdjęcia. 

I znów - starajmy się działać lokalnie - nie tylko dlatego, że transport to ślad węglowy, ale też dlatego, że lokalna gospodarka ma na nas bezpośredni wpływ. Dlatego, że w taki właśnie sposób nie tylko sprawiamy przyjemności bliskim, lecz także wspieramy ludzi wokół nas. I naszą wspólną Ojczyznę.

Podpalenie lokalnego empiku się nie liczy.
 



Na Facebooku powstała grupa: Wspieraj lokalnie - zakupy rzemieślnicze i artystyczne. KLIK
W grupie będą pojawiały się linki do zakupów: lokalnie, rękodzielniczo, artystycznie.

Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć bazę linków oraz grupę ludzi dobrej woli.

Komentarze

  1. Znam ludzi żyjących w tak skrajnej biedzie, że trudno to sobie wyobrazić i o dziwo ci ludzie rzadko szukają pomocy, zupełnie, jakby nie umieli czy nie chcieli o nią prosić... Dlatego pomaganie wymaga czasem taktu, delikatności i szacunku. Można po prostu poczęstować kogoś obiadem, zrobić domowe pierogi, upiec chleb lub ciasto, usmażyć konfiturę lub po prostu zwyczajnie podarować komuś potrzebującemu swoją uwagę i czas. Wysyłam dużo dobrej energii wszystkim, którzy w nadchodzącym, przedświątecznym czasie skupią swoją uwagę na potrzebujących :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest.
      Od kiedy pamiętam, staram się pilnować drobiazgów. Akurat ciast nie piekę, bo to po prostu nie moja bajka, ale pomagam z rzeczami urzędowymi i wymagającymi pisania pism, chętnie podwożę samochodem, przewożę rzeczy, zawożę dzieciaki, podciągam w nauce - także dorosłych. Potrafię pomóc przy remoncie i potrafię ogarnąć sprawy w sądzie. Ale przede wszystkim staram się mieć czas. I być uważną. Bo potrzeby bywają niezwykłe. I najważniejsze jest to, żeby przyjaciele, bliscy i dalsi ufali nam na tyle, by przyjąć tę wyciągniętą rękę.

      Usuń
    2. Świadomość, że są ludzie, którzy myślą, czują i robią to, co Pani dodaje otuchy a ta jest teraz i w okresie przedświątecznym niezwykle ważna. Uśmiecham się do Pani z oddali :)

      Usuń
    3. Dziękuję i uśmiecham się wzajemnie. <3

      Usuń
  2. Bardzo dobry tekst. Mam do Ciebie prośbę -pytanie,czy powoliłabyś mi udostępnić tekst moim uczniom? Uczę imigrantów języka polskiego, właśnie zapoznajemy się z celownikiem. Byłbym bardzo wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę zaszczycona. Celownika tu niewiele, ale widzę pole do ćwiczeń.
      Może znajdą w tekście jakiś pomysł na prezent. :)

      Usuń
    2. Kochana,damy radę.Będziemy dyskutować pa duszam.Dziękuję Ci bardzo


      Usuń
  3. Jaki to piękny, potrzebny tekst - dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty