Pora się rozprawić z nowymi flakonami. A także z tymi nienowymi, ale obecnymi w moim życiu z sposób bardziej stały, niż testy, recenzja i koniec przygody.
Marka Stephane Humbert Lucas jest świetna. Testowałam kolejno wszystkie premiery SHL i, na różnych etapach, kusiła mnie chyba z połowa kompozycji pięknego i utalentowanego Stephane. Od kilku lat (nie przesadzam) wahałam się między Mortal Skin, a Oud 777. Rozważałam też Black Gemstone i O’Hira.
Stanęło na Oudzie i już wyjaśniam, dlaczego.
BO JEST WSPANIAŁY. 💥💥💥
Zapach utkany został tak, by wybrzmiały w nim wszystkie odcienie oudu.
Kawowa, podpalona goryczka pojawia się pierwsza. Oud wytrawny, dymny, czarny, techniczny.
Druga warstwa doznań: skóra. Subtelnie animalny oud – bez ekstremów, bez podbicia fizjologicznego. Zwierzę wprost ze stoków Erymantos. Potęga malowana piórem stwórcy mitów.
Trzeci odcień oudu to słodycz – doskonale współgrająca z nuta animalną, dająca jej tęskną głębię. Dymna słodycz daktyli o skórze suchej jak skóra dzika.
I wreszcie oud żywiczny. Lepka, gęsta esencja zmieszana z absolutem labdanum zagranym tak doskonale i bezkompromisowo, że skojarzenie z Incense Normy Kamali uderza mnie na odlew.
Z czasem, po godzinie, dwóch, trzech, może pięciu… zapach zaczyna krwawić gorzką czekoladą. Czarną, gęstą, drzewną.
Jedyne nuty naszkicowane osobno, obok oudu i labdanum, to tytoń i wanilia. Tytoń i wanilia skupione na skórzanej, drzewnej części swego spektrum, przycupnięte u stóp oudu, wpatrzone w czarne słońce.
Stephane Humbert Lucas wygrywa ciemność jak nikt na świecie. Bez zielonych świetlików i nitek złota, bez różanych rumieńców i piżmowych promyków.
Każda z nut w tych wstrząsająco pięknych perfumach służy mrocznym żywicom, które wpychają czerń w przestrzeń w sposób, a jaki ogień rozpycha się światłem.
Każda chwila z Oud777 zapiera dech.
Zapach jest ciężki, naturalistyczny i naturalny. Obłędnie stężony, obłędnie bogaty i jednocześnie bezczelnie oszczędny. Bez udawania, że oud jest nutką po prostu ładną.
Czerń słodka jak pogryzione usta. Żywiczność gęsta jak stygnąca krew. Cisza dzwoniąca w uszach. Ogłuszająco.
Data premiery: 2014
Kompozytor: Stéphane Humbert Lucas
Koncentracja: Parfum (ekstrakt perfum)
Projekcja: naturalna, przyskórna, charakterystyczna dla żywic w wysokiej koncentracji
Trwałość: bardzo, bardzo dobra
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: oud
Nuty serca: oud
Nuty bazy: skóra, bób tonka (plus dużo labdanum, którego nie ma w oficjalnych nutach, a powinno być)
6 komentarzy o “Czarne złoto – Oud777 Stephane Humbert Lucas”
zapachy poskładane z miljona składników mają swój nieodparty urok, ale czuję głęboką satysfakcję, kiedy patrzę na spis nut i widzę, że jest tam to, to i to.
oraz nie mam pojęcia czemu, ale z twoich opisów wyłania mi się coś lukrecjowego, nie w zapachu, tylko w smaku, trzeba będzie skonfrontować wrażenie z rzeczywistością przy okazji.
Jest w nim jakaś taka niejednoznaczność, szorstkość. I to w sumie może się kojarzyć z lukrecją, ale ja nie chcę mieć tych skojarzeń. Lukrecja to mój kryptonit. I anyż. W perfumach zdarza się, że doceniam, ale tu… nie nie nie nie nie. Nie chcę tego skojarzenia. mam cała flaszkę tych perfum. 🙂
przprszm 😀 to może pro forma nadmienię, że w moich ustach to komplement, bo uwielbiam.
W moich ustach lukrecja kończy się dużym, kolorowym ptakiem.
Raaaany, pamiętam, jak po larpie kumple z Finlandii poczęstowali likierem Valhalla. Łopani!
Ale spoko, wolę lukrecje, niż burgera z Maca. 🙂
Zachęciłaś bardzo do poznania tego zapachu, ale chyba trudno dostępny 😞 nie ma nawet w ofercie na oficjalnej stronie SHL
Ja capnęłam ostatni ze strony Quality jak schodzili z marki. Może wróci…