Pistacjowy sen - Amazing Jade Les Soeurs de Noé


Kocham orzechy. Włoskie, laskowe, ziemne, brazylijskie, makadamia, nerkowca i migdały, i pistacje, i nawet kokos. Mogę chrupać na słono i na słodko, ale najchętniej bez dodatków - kiedy pachną i smakują po prostu orzechami.

Nuta orzechowa w perfumach zawsze mnie kusi. A teraz mamy przecież orzechowy sezon. Był więc śliczny Wiewiór i były ostatnio pieczone kasztany prosto z placu Pigalle. A dziś częstuję pistacjami.


Amazing Jade od pierwszego wdechu wydały mi się... ładne. W ten przyjemny sposób.

Specyficzny aromat pistacji złożony ze skórzastym labdanum, akcentem dymnym i łagodnie szorstką miodową słodyczą - delikatną, subtelną, niedookreśloną. Brzmiącą, jak gdyby kapnięto w ten metaforyczny miód metaforyczną kroplę metaforycznego geraniolu.
Cokolwiek pojawi się później - pozostanie w zgodzie z tym miłym otwarciem.

A pojawia się złożona żywiczność z podtonem gorzkich migdałów i tchnieniem kremowości przypominającym kwiaty migdałowca.
Gdzieś na skraju percepcji drga iskierka neroli.


Bywają perfumy zmienne jak kameleon. Wędrujące przez kolejne olfaktoryczne światy, miotające się z jednego krańcowego nastroju, w drugi - też krańcowy. To nie jest ten przypadek.

Amazing Jade są linearne i od pierwszych nutek brzmią jak wtulone w skórę, oswojone, rozgrzane. Prawie senne.

Pistacjowe otwarcie miękko splata się z żywicznym sercem. Piżmowa baza doskonale nakłada się na niejednoznacznie szorstką miodową nutkę otwarcia. Ciepłe nuty drzewnej bazy mają dokładnie ten sam odcień, co orzechowe preludium.

I proszę, nie zrozumcie mnie opacznie, ta linearność, ten spokój nie jest wadą.

Nie oczekuję od tego typu kompozycji ekwilibrystyki i fajerwerków. Nie poszukuję ekstremalnych wrażeń. Pragnę spokoju, wygody i poczucia, że te perfumy mnie lubią. Że lubię siebie nimi otuloną.


Amazing Jade daje mi wszystko to i niewiele więcej.
Perfumy Jérôme'a Epinette i Pierre'a Wulffa są wygodne, bezpieczne, miękkie i swojskie. Upieczone zostały z aromatów dobrze znanych i lubianych. Dających nam poczucie bezpieczeństwa i zarazem pewnej odświętności - dzięki subtelnym, marcepanowo różanym niuansom.

Kładą się na skórze po cichutku, leżą na niej po cichutku i odchodzą. Też po cichutku. Po prostu po pewnym czasie - zbyt krótkim - okazuje się, że już ich nie ma.


Data premiery: 2019
Kompozytorzy: Jérôme Epinette i Pierre Wulff
Koncentracja: EDP (eau de parfum - woda perfumowana)
Projekcja: słaba, bliskoskórna, podkocykowa
Trwałość: no niestety, też nie szaleńcza

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: pistacje, orzechy laskowe
Nuty serca: labdanum, kadzidło, skóra
Nuty bazy: piżmo, oud

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty