Ogród rozkoszy przyziemnych – Chevalier Vert Olympic Orchids

Wiecie, czego nie jest w stanie zrobić Ellen Covey?

Perfum bez charakteru.

„Ogród rozkoszy ziemskich” Hieronima Bosha

Nie wszystkie perfumy Olympic Orchids są w moim typie, ale nie poznałam kompozycji tej marki, która nie miałaby osobowości i klimatu.
Ellen Covey jest mocną kandydatką do tytułu mojej ulubionej perfumiarki – zakładając, że w ogóle można mieć jednego ulubionego artystę w dziedzinie sztuki, którą się wielbi.

O Chevalier Vert sama Ellen pisze tak:

Ten rabarbarowy zapach był początkowo kompozycją stworzoną wyłącznie na zamówienie klienta. Z czasem, dzięki jego uprzejmości, dołączył do mojej linii. Inspiracją dla zapachu była postać Zielonego Rycerza legendy arturiańskiej – ambiwalentnego, magicznego, szarmanckiego bohatera posiadającego cechy starożytnego celtyckiego boga „Zielonego Człowiek”. Kompozycja zawiera zielone, nieco melancholijne nuty wiosennego ogrodu.

„Nieco melancholijne nuty wiosennego ogrodu” to jest idealny przepis na perfumy po prostu ładne i po prostu nijakie. Ale nie, jeśli stworzy je ktoś taki jak Ellen Covey!

Kiedy mówimy „ogród” i „perfumy” będzie to zazwyczaj ogród kwiatowy, pełen romantycznych róż, bzów i narcyzów. Ellen Covey zaprasza nas do warzywniaka.

Pierwsze rzucają się w oczy smukłe łodygi rabarbaru. Lśniący, chrupki aromat – nieutemperowany i pełen życia. Fantastycznie podkręcony pikantnym, lekko cytrusowym aromatem syczuańskiego pieprzu. Otwarcie, które budzi do życia wszystkie zmysły – czujemy bowiem nie tylko zapach, ale też wilgoć, fakturę, chłodną bryzę na skórze.

Na drugim planie liście pomidora. Nuta grana zazwyczaj bardzo dosłownie – od przesławnych Zielonych Pomidorków Niny Ricci (Les Belles), przez urocze The Basil z serii Splash Marca Jacobsa, piękną Corsica Furiosa Parfum d’Empire po kreacje Christophera Brossiusa dla Demeter i I Hate Perfume.

Tu zadziorna zieloność pomidorowych listków przykryta została gorzkim, szorstkim, bezkompromisowym zapachem bylicy – czyli tego podstępnego zielska, z którego robi się absynt.

Mariaż rabarbaru z pomidorami nie jest rewolucją. Świetnie zgrał te nuty Bertrand Duchaufour dla Aedes te Venustas tworząc ich flagową kompozycję. Podobny, warzywniakowy efekt – zastępując rabarbar liśćmi porzeczki – zastosował twórca Chef’s Table MiN New York.
Jednak u Ellen Covey ten warzywniak jest podlany absyntem i dyskretnie okadzony marihuaną (wyczuwalną raczej z dystansu, niż przy skórze).

Rozbrykane te akordy – jak po trampolinie – skaczą po krągłej, sprężystej bazie. Fiołkowo cedrowej, złagodzonej akcentem kwiatowym i komfortową nutą czarnej, fermentowanej herbaty. Covey wybrała tu puchatą piwonię, która ma tendencje do pchania się na przód sceny, ale tym razem piwonia w falbaniastej sukni przegrywa z zielonymi chochlikami pijącymi Earl Greya. I dobrze. Nie kibicowałam tej pani.

Z czasem kompozycja uspokaja się – to nieuniknione. Robi to z niewymuszonym wdziękiem.

Ogrodowy, subtelnie pikantny przysiada na nutach bazowych jak motyle na bujanych lekkim podmuchem wiatru gałązkach. Motyle są zielone, gałązki są suche i kolczaste, wiatr jest cieplutki.
Wokół czerwienią pysznią się dojrzewające pomidory. Pod lśniącymi baldachimami rabarbarowych liści świetnie czują się i zioła, i chwasty.

Po paru godzinach znudzone bezruchem motyle wyciągnęły z małych koszyczków piknikowych małe serwisy do herbaty z najcieńszej porcelany, a pomidory zaczęły cicho nucić Romanzę Dworaka.
Hasztag #takbyło 😃

Fragment „Ogrodu rozkoszy ziemskich” Hieronima Bosha

Data premiery: Maj 2017
Kompozytorka: Ellen Covey
Projekcja: dobra, nienamolna
Trwałość: powyżej 8 godzin, choć gasnąco

Nuty zapachowe:
cytrusy, rabarbar, liść pomidora, bylica pospolita, liść fiołka, fiołek, irys, piwonia, pieprz syczuański, drewno

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Olivier Durbano Black Tourmaline

Uwielbiam zapach napalmu o poranku * Black Tourmaline jest przełamaniem tabu. Apoteozą brzydoty. Bezpiecznym snem w popiele. Tuleniem bestii… Skłębione nuty gorzkich ziół i napierającej

Czytaj więcej »

Susanne Lang Tamboti Wood

. Wiecie, jak to jest mieć chysia? Chysia raczej nie miewa się ogólnego. Chyś jest zjawiskiem dotyczącym szczegółu, konkretu. Nie jest odpowiedzią na ostateczne pytanie

Czytaj więcej »