Z Krową prowadzam się od jakiegoś już czasu. Obwąchałam ją tuż po premierze – oczywiście w Perfumerii Lulua. I bardzo się polubiłyśmy. To znaczy… ja ją polubiłam i nawet zamierzałam zabrać do domu, ale tak się jakoś złożyło, że nie dotarła. Wróciłam więc po jakimś czasie do perfumerii i powiadam pani konsultance, że zgubiłam Krowę. Żebyście wdzieli jej minę!
W końcu jednak dotarłam do domu z próbką Cow Zoologist i oto dziś… krowyłka u płotu. Czy jakoś tak.

Kompozytorką Cow jest moja prywatna Mistrzyni Zapachów Laktonowych czyli Nathalie Feisthauer, której zawdzięczamy Diesel Plus Plus Feminine z 1997 roku. Do dziś nie znalazłam ładniej oddanej nuty mleka. Choć dziś rządzi Krówka Królówka.
Krówka Królówka ma pewne cechy wspólne z Plus Plus Feminine (które wcale nie są feminine tylko uniseks w najlepszym znaczeniu tego słowa), ale jest nowocześniejsza i lżejsza. Choć charakter ma równie miły.

Karmiliście kiedyś krowę jabłkiem? Ja tak i powiadam Wam: krowy lubią jabłka.
Krówka Nathalie Feisthauer też lubi.
Kompozycja otwiera się charakterystycznym aromatem zielonego jabłka pachnącym jak Zielone Jabłuszko, które pokolenie mające okazję doświadczyć upadku realnego socjalizmu i początku wolnego rynku w Polsce zna aż za dobrze. Zakładam, że młodsi ludzie mogą nie mieć takich skojarzeń.
Po chwilach kilku Zielone Jabłuszko ewoluuje w zapach bardziej współczesny, ale z tej samej półki. Garnier Fructis: seria kosmetyków do włosów, które uwielbiam właśnie za zapach.
Całkiem niedawno miałam okazję opisywać jabłkowe otwarcie w Tony Iommi Deified marki Xerjoff i… to nie jest to samo jabłko. To nawet nie jest ten sam świat.

Na szczęście Nathalie Feisthauer nie zaprosiła nas na sałatkę owocową. Bierze to doskonałe, zielone, malowane wręcz jabłko i wrzuca na kwiatową łąkę. Też doskonałą i malowaną.
Kwitną na tej łące kwiaty, którym nie oparłby się sam Pierre Auguste Renoir. Konwalie, fiołki, bzy i hiacynty. Miodowy jaśmin i blade dzwonki. Senne, piżmowe maki i mydlane frezje. I nieśmiałe, lecz uparte kwiatuszki szałwii, których jest na łące tyle, że zdaje się morska, nie zielona. W złożeniu z zapachem jabłka ta kwiatowa rozpusta brzmi lekko i pogodnie. I warto to podkreślić, bo złożone, wielokwiatowe bukiety w perfumach często dają efekt kwiaciarni. Tu mamy przestrzeń, ruch powietrza i słońce. Wiosenne słoneczko, które nie parzy skóry, ale już razi w oczy. Wychodzimy na to słońce i tę łąkę z mokrymi włosami (umytymi szamponem Fructis, oczywiście) i cieszymy się wiatrem nieśmiało chwytającym pojedyncze kosmyki.

Z czasem zapach ogrzewa się i ociepla. Pojawia się akord laktonowy, który z tą łąkową metaforą współgra idealnie. Nathalie Feisthauer swoją urokliwą kompozycją tworzy sentymentalną opowieść o wakacjach na wsi. Sielską, wyidealizowaną, przefiltrowaną przez wszystkie te sentymenty, które czynią wspomnienia z dzieciństwa najpiękniejszymi klejnotami naszej pamięci.
Zaczarowany ogród, zaczarowana łąka, morze kwiatów i trawa miękka jak jedwabne wstążeczki. Szklanka mleka ciepłego jak uśmiech i perspektywa drożdżowych racuszków z jabłkami na obiad. Bukiet aromatów banalnych i absolutnie rozczulających.

Jest w tych perfumach czar i lekkość. Bardzo znośna lekkość niebytu – doświadczana tylko w formie wspomnień i marzeń. Ale czyż można z tego czynić zarzut artyście?
Nathalie Feisthauer odważyła się namalować obraz sielankowy i opowiedzieć historię do cna sentymentalną. Bez asekurowania się niszowymi zwrotami akcji. Bez silenia się na dziwność. Dała nam to, czego pragniemy, ale o co raczej nie prosimy – kicz. Kiczyk może. Kiczuszek. Bardzo miłe, wyidealizowane, nierealne wspomnienie, które wszyscy chcielibyśmy mieć.
Data premiery: 2022
Kompozytor: Nathalie Feisthauer
Projekcja: dość wyraźna, ale nieuciążliwa jak letni wietrzyk
Trwałość: niespecjalna
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: jabłko, szałwia
Nuty serca: mleko, heliotrop, konwalia, fiołek, jaśmin
Nuty bazy: piżmo, benzoes, wetiwer, bursztyn, cedr