Organza Indecence Givenchy

.
Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy wierzyłam w słowo pisane i potęgę autorytetów...

Trochę przesadziłam. Jeszcze raz:

W czasach kiedy zaczynałam swoją perfumeryjną przygodę, czyli w sumie niezbyt dawno temu, czytałam fora perfumeryjne i z pasją chłonęłam pojawiające się na nich informacje oraz opinie bardziej ode mnie doświadczonych miłośników perfum. Moje szczególne zainteresowanie wzbudził zapach wyjątkowo często pojawiający się w treści postów. Pisano, że mocny, odurzający, drapieżny, seksowny jak żaden inny, że stawia zmysły na baczność, że jego urokowi oprzeć się nie sposób. Fascynujące było to, że perfumy te nie zbierały żadnych, ale to żadnych negatywnych recenzji. Masowy zachwyt. To, w połączeniu z informacją, że są to pierwsze perfumy, w których nie ma ani jednej nuty kwiatowej sprawiło, że zapragnęłam ich namiętnie i gwałtownie.
Nie powstrzymał mnie fakt, że zapach jest od dawna wycofany - za jakieś absurdalne pieniądze nabyłam w ciemno miniaturę (nabyłabym i flakon, ale akurat nikt nie sprzedawał) i wreszcie mogłam przystąpić do testów.


Największe perfumeryjne rozczarowanie 
w życiu


I zrobiło mi się nieco głupio, kiedy wreszcie udało mi się przetestować Nieprzyzwoitkę na skórze.

Nuty przyprawowe wydały mi się zwietrzałe, cynamon zbyt wilgotny, paczula brzydka. Zapach uznałam za dość ładny, niepozbawiony uroku, ale bynajmniej nie porywający. W recenzji określiłam go mianem starej pudernicy i później przez lata nazywałam pieszczotliwie "prukiewką".


Aktualnie mój odbiór słynnej OIki zmianił się nieznacznie. Zmieniło się za to moje podejście do tego typu kompozycji ogólnie.

Po pierwsze więc jestem mądrzejsza i wiem, że nie należy traktować opisów perfum jak obiektywnych analiz zapachu. To, co dla mnie jest łagodne, dla kogoś innego może być szczytem perfumeryjnej ekstrawagancji.
Po drugie wiem już, co moja skóra robi z perfumami i jest to coś, co Organzie Indecence ewidentnie nie sprzyja.
Po trzecie wreszcie, nauczyłam się doceniać dobrze poskładane perfumy, nawet jeśli ich zapach nie jest w moim typie.

Nieprzyzwoitka rzeczywiście ma potencjał: jest ładna, ciepła, ekspansywna i trwała. W otwarciu słodziutka, ciasteczkowa nieomal, rozwija się w kierunku pięknej, kremowej bazy z nutką drzewnego cynamonu i wyraźnym akcentem, ambrowo - piżmowym.
Kłopot w tym, że przyczepiona jej etykietka zapachu demonicznie seksownego każe nam oczekiwać czegoś zupełnie innego, niż znajdziemy we flakonie. Jest bowiem OI bardziej słodka, niż pikantna; bardziej waniliowa, niż cynamonowa; erotycznie raczej bierna, niż uwodzicielska.


Jeśli miałabym spersonifikować panią Nieprzyzwoitą, to zdecydowałabym się na kobietę piękną i świadomą swej nieprzeciętnej urody. Przekonaną o tym, że walor ten czyni ją istotą szczególną.

Pulchna, zadbana, dojrzała piękność rozparta na miękkim szezlongu albo wożona elegancką limuzyną, oczekująca hołdów i zachwytów. Wagi nie zrzuci, bo przecież jest idealna, o zdrowie i kondycję nie zadba, bo jej się nieszczęście przydarzyć nie może, prawa jazdy nie zrobi, bo nie musi - zawsze znajdzie się ktoś, kto zawiezie, zaprowadzi, a najlepiej załatwi wszystko za nią. Będzie natomiast, z wdziękiem chrupiąc cynamonowe ciasteczka, pochłaniała kolejne romanse i wyobrażała sobie, że mogłaby być każdą piękną heroiną w nich opisywaną.
I w sumie mogłaby, gdyby tylko zechciała wstać z kanapy i sięgnąć po życie. Nieprzyzwoita jednak woli biernie przyjmować hołdy, ospale obdarzać swymi łaskami, tkwić w słodkiej baśni o idealnym szczęściu idealnej kobiety.


Skąd więc flakon w moich zbiorach? Ano, kupiłam okazyjnie. Tak okazyjnie, że bardziej się chyba nie dało. Trzymam w domu z myślą o ewentualnej wymianie na coś ciekawego i zakładam... Gdy wybieram się na imieniny osiemdziesięcioletniej cioci, na wywiadówkę do szkoły albo do Urzędu Skarbowego.

Konkludując: uważam, że gdyby OI nie została wycofana, nie stałaby się tak kultowa. A moją teorię potwierdza fakt, że po powrocie zreformułowanej nieco OIki w serii Les Parfums Mythiques, szum wokół zapachu wyraźnie przycichł.
Z drugiej strony, gdyby nie absurdalnie zawyżone oczekiwania, z pewnością nie oceniłabym tej pięknej w sumie kompozycji aż tak ostro.


A teraz sami zdecydujcie, czy ten wpis jest prima aprilisowym żartem, czy nie. :)


Data powstania: 1999
Twórca: Jean-Claude Delville

Nuty zapachowe:
cynamon, drewno jakarandy, paczula, piżmo, ambra



* Pierwsza ilustracja - reklamowa
** Na drugim i trzecim zdjęciu puszysta modelka Tara Lynn
*** Ostatnia ilustracja: Peter Paul Rubens "Wenus z lustrem"

Komentarze

  1. hehe jakbym czytała o sobie - pulchna, bez prawka, czytająca romanse i pogryzająca cynamonowe ciasteczka. :-p

    A tak na serio ;) - mnie OI zaczęła swojego czasu męczyć właśnie swoją tłustością i bogactwem. Ale teraz czasami za nią sobie zatęsknię. To chyba dlatego, że pozbyłam się wszystkich typowych cynamonowców i brakuje mi nowego cynamonowego zapachu, takiego którym by mnie nie umęczył.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to dopiero mi namieszałaś w głowie! :-) Znam Organzę Indecence tylko z opisów i zawsze bardzo bardzo chciałam ją poznać osobiście. Nie udało się. I teraz już sama nie wiem: straciłam czy zyskałam?... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Żartem jest, przekonana jestem :D (acz w 1% pomyłkę dopuszczam - ale o żarcie pomyślałam nim doszłam do końca).

    Ja OIki nie wielbię, ale lubię, choć na włosach tylko noszę (ale to wiesz czemu) :) Lubię ją za cynamon, za nutę bezkwiatową, acz bezpieczną dość (czasem potrzebną :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiscie bardzo lubie poczatek OI, ale pozniej sie na mnie rozplywa i gdzies ginie w niestety dosc nudnej waniliowej kiecce, szkoda....
    Jesli ta recenzja to zart prima aprilis to chetnie Ci podaruje miniaturke w sukience.
    Michasia

    OdpowiedzUsuń
  5. OI wycofywana? Toż u mnie pół Natury w tym stoi .__.

    OdpowiedzUsuń
  6. W prawdziwość recenzji śmiem wątpić, choć z drugiej strony, skoro tak rozpowiadasz o tym, jak to Twoja skóra "ubezjajecznia" zapachy...
    Na pewno jest inny, nietypowy jak na współczesne standardy głównego nurtu. Ale dla mnie zbyt mało wyrazisty, bez prima aprilis. :) Wolę oryginał.
    Tak czy siak, do urzędu skarbowego pasuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. @Seraphase To nowa wersja OI. Poprzednia rzeczywiście była wycofana i G. nie zapowiadało, że wznowi zapach. Wrócił chyba po 2 latach przerwy w troszkę zmienionej butelce.
    Choć i tak nie wiedziałam, że trafiła do Natury :)

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie widzieć, że nie tylko moim zdaniem OI jest ładna, słodka, ale bez zachwytów ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lady Poison, haha! Rzeczywiście, na pewno to Ciebie miałam na myśli
    Cynamonowca najszczerzej polecić Ci mogę z Profumum - Santalum jest cynamonowe, drzewne, niesłodkie i w szczególny sposób piękne. Przepiękne.


    Rzeko, namieszałam? No dobrze, przyznaję się. Ale może dzięki temu, kiedy już poznasz OIkę osobiście, nie będziesz miała takich niebosiężnych oczekiwań jak ja i uda Ci się ocenić zapach obiektywniej?
    Chcesz próbkę? :)


    Annmarie, nie odpowiem, nie rozwieję wątpliwości na razie. A w kwestii cynamonu w kontakcie z Twoją skórą - pamiętam, oczywiście.


    Michasiu, nie trzeba, dziękuję. Mam całą setę. :/


    Seraphase, to pewnie ta nowa wersja z serii mitycznych zapachów Givenchy. Ale przyznaję, ze zaskoczyłaś mnie faktem, że są one dostępne w Naturze. Powiedz mi proszę, czy tylko OI, czy tez pozostałe zapachy?


    Wiedźmo, no rzeczywiście, jak na aktualnie obowiązujące głównonurtowe trendy jest OI dość nietypowa. Ale tak samo nietypowa jest Organza klasyczna czy pozostałe stare Givenchy. Ot, główny nurt głównego nurtu nieco nam się uróżowił...


    Maju :* Nie napiszę więcej na razie. niechaj zagadka przetrwa jeszcze parę godzin. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż...po tym jak przetestowałam osławioną OI'kę, zastanawiałam się, czy na pewno próbka jest dobrze podpisana [albo czy zapach się nie zepsuł przez złe przechowywanie] :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Sabb, mówisz Santalum... Przetestuję. :)
    Rousse jako ostatnie ode mnie wywędrowało. OI
    i Delice d'epices już wcześniej. Jedynie BdM, L i Youth Dew u mnie zagościły na dobre.
    Dzięki za nową propozycję do testowania. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. hej masz bardzo ciekawy blog zapraszam cię do mnie http://juliax96-makijaeporadyrecenzje.blogspot.com/ pozdrawia juliax96 ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. dzięki dzięki dzięki :D tyle emocji późnym wieczorem, prawie nie mogłam zasnąć ;P
    a co do perfum, to ja jestem sceptycznie nastawiona do wszelakich próbek i zapachów długo stojących. z moich, niezbyt co prawda obfitych, ale zawsze, doświadczeń wynika, że perfumy nawet pod koniec flakonu zmieniają zapach, nie mówiąc już o takich co stoją 3-4 lata albo dłużej. oczywiście są zapachy, którym się to nie przytrafi, ale są też takie, które należy zużyć w 2 lata i kupić następne. w ogóle jak już będę miała nieograniczone możliwości finansowe to zajmę się kolekcjonowaniem perfum. fajna sprawa i można odnaleźć siebie na różne sposoby :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmm... Moja kuzynka używała OI do perfumowania kibla. Poważnie. To była najładniej pachnąca toaleta, w jakiej bywałam.

    OdpowiedzUsuń
  15. OI nie nalezy do moich faworytow,ba!wrecz nie bardzo rozumiem wielka tesknote za nia;) ale nie wpasowala sie w moje klimaty.Odnowiona OI-ka tez jakos nie wywolala we mnie pragnienia.Moze to i dobrze...kto wie;)
    Mysle,ze potraktowalas temat bardzo przewrotnie i jest cos w nim pol zartem,pol serio;)

    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny bloog :) Oby tak dalej. Zapraszam do mnie i do obserwatorów :)http://sandra-lip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Hisoko, też bym pewnie tak myślała, gdybym testowała w próbki. Swoją drogą, czytam komentarze i normalnie "serce roście", bo kiedyś naprawdę nikt nie wypowiadał się nie tylko negatywnie, ale nawet z rezerwa o OIce.


    Lady Poison, wcięło mi krzywe uśmieszki pod poprzednim komentarzem do Ciebie. Ale Ty wiesz, że to był sarcastic mode, prawda? :)
    Santalum jest mocno nietypowe. Normalnie bym go nie polecała, bo jest mało efekciarskie, ale myślę, że Tobie może podejść. Żeby nie było - mnie sama urzekło absolutnie.


    strī-linga, przyzwyczaisz się. ;)
    Czas, po upływie którego perfumy zmienią zapach zależy w znacznej mierze od sposobu ich przechowywania. Najbardziej mordercze jest światło, więc jeśli trzymasz flakony wyjęte z pudełka to spore są szanse, że długo nie wytrzymają. Ogólnie fakt, że perfumy się starzeją jest przygnębiający... Zerknij w FAQ, tam pisałam o przechowywaniu perfum.


    Jo, rozwalasz mnie. Kuzynka musiała być albo bardzo majętna, albo bardzo nieświadoma. Z drugiej strony... Madzik używała NU do skrapiania kątów pokoju, żeby koty nie siusiały. :)))


    Hexx, ano trafiłaś. Pół serio jest moja opinia i brak szaleństwa, pół żartem określenie "prukiewka" i inne takie. To znaczy... Rzeczywiście tak mówię, ale żartobliwie, z przymrużeniem oka właśnie.
    Buziak dla Ciebie. :*


    Juliax96, Love - dziękuję, zajrzałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Sabb, właściwie to ja jakos nie widzę ubranej Ciebie w OI. Od zawsze kojarzysz mi się z zapachami "innymi", czyli kadzidła, przyprawy i drzewo. Nie sukienka, tylko glany i skóra ;)I chyba tak już pozostanie, że jak ktoś powie Serge Lutens, Parfumerie Generale czy żuczek to pomyslę - Sabb :)
    Do mnie próbka OI trafiła z wymiany. Wytęskniona, wyczekana ( tak jak lato ;) ) i co? I nico. Udusiła i rozczarowała. Kolejne próby zaowocowały wymiana odlewki, a pobyt w Harrodsie wspólnozakupową flaszką. Co prawda w nowym ubranku, ale jest. Cieszy mój nos i utwierdza w przekonaniu, ze lubię cynamon :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Też mnie nieprzyzwoitka raczej rozczarowała.Z resztą nie tylko ona z kultowych wycofanych zapachów.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kagan, ja też nieszczególnie się widzę. Ale czasem nie można być sobą - z nauczycielami dziecka czy paniami w US nie ma negocjacji. Nie dlatego, że to buce, czy głupki, ale dlatego, że po prostu nie ma czasu na wzajemne olśniewanie się osobowościami. Petentów czy dzieci w szkole jest mnóstwo - człowiek chce załatwić sprawy, uniknąć niechęci "władzy". Zaharowanej w sumie i umęczonej. Zapach napalmu o poranku skupia uwagę na osobie, nie na konkretnej sprawie, którą załatwiamy. OI nie skupia uwagi na niczym. Jest miła, tworzy ciepłą aurę... I tyle. Wystarczy w tych okolicznościach. ;)
    A cynamon... Uwielbiam!


    Burn, a prawda, prawda... Pamiętam, jak zadziwiło mnie na przykład dość nijakie Alchemie czy cytrusowy Tygrys.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty