10 najpopularniejszych perfum celebrytów


Największą część kosztów wytworzenia i sprzedaży flakonu perfum selektywnych stanowi reklama. Nie esencje perfumeryjne, nie frymuśny flakonik, nie wynagrodzenie dla owych perfum kompozytora i nie wynagrodzenie dla frymuśnego flakonika projektanta. Reklama.


Fenomen pod lupą


Spójrzmy na Chanel No.5: marketingowcy marki z upodobaniem karmią nas opowieściami o cenniejszym od złota absolucie jaśminu z Grasse oraz bezcennej recepturze Ernesta Beaux przechowywanej w sejfie, do którego dostęp mają tylko dwie osoby. I super, wierzę im. Ale po pierwsze nikt, kto wąchał Chanel No.5 sprzed lat i Chanel No.5 oferowane obecnie nie ma wątpliwości, że to nie jest ta sama receptura. Zapach przeszedł niejedną reformulację wynikającą ze zmieniających się przepisów i nie tylko. Po drugie zaś... ileż tego jaśminu tam jest? Absolut jaśminu ma moc rażenia na miarę Fat Mana. W Chanel No.5 użyty jest w ilościach homeopatycznych. Grasse to mały region, a jaśmin z okolicy musi wystarczyć do produkcji dziesiątek tysięcy flakonów rocznie.

Nie w ilościach homeopatycznych serwuje nam się natomiast reklamy Chanel No.5. Piękne, wysmakowane zdjęcia i filmy, najbardziej chwytliwe slogany reklamowe, najlepsi reżyserzy (Ridley Scott, Baz Luhrmann, Jean-Pierre Jeunet), fotografowie i, oczywiście, najbardziej wielbione twarze popkultury: Marilyn Monroe, Catherine Deneuve, Audrey Tatou, Nicole Kidman, Gisele Bündchen czy... Brad Pitt.









Pod koniec listopada, przed największą hossą zakupową w roku pełnostronicowa reklama Chanel No. 5 pojawia się we wszystkich liczących się kobiecych pismach. Jakże by inaczej perfumy tak niebanalne i tak trudne w odbiorze utrzymały się na szczycie listy bestsellerów?



Perpetuum mobile

Czemu o tym wspominam? Bo najprostszym, najbardziej oczywistym sposobem zapewnienia produktowi nieustającej reklamy jest skojarzenie go z osobą publiczną. Z osobą, której każda płyta, film, koncert, wywiad, wystąpienie publiczne będzie reklamą dla produktu. Celebryci to marketingowe perpetuum mobile!


Prekursorką trendu była Elizabeth Taylor - aktorka, której większą, niż talent i dobre role w dobrych filmach popularność przyniosły skandale obyczajowe i przyjaźń z Michaelem Jacksonem. Cóż za ironia losu!

Sukces wylansowanych w 1991 roku White Diamonds by Elizabeth Taylor nie mógł pozostać niezauważony. Za piękną Liz poszli inni piękni ludzie. I dziś opowiem Wam o tych, którym udało się podbić serca, nosy i kieszenie klienteli.



X

Someday
Justin Bieber


Enfant terrible show-biznesu ma tyleż samo fanów, co antyfanów. Kontrowersje nie przeszkadzają mu jednak zbijać fortuny na wszystkim, czego się dotknie.
Wylansowane w 2011 roku owocowe Someday zarobiły 3 miliony dolarów w ciągu trzech tygodni po premierze. I sprzedają się dobrze do dziś, podobnie jak pozostałe perfumy kontrowersyjnej gwiazdy.

Autorką Someday jest Honorine Blanc znana także z tworzenia perfum dla Beyonce, Britney Spears, Jennifer Lopez, Sarah Jessiki Parker, Ushera i Paris Hilton.

Perfumy Justina Biebera dedykowane są dziewczętom i młodym kobietom. Słodkie Someday to kompozycja dość linearna. Jagodowe otwarcie i przyjemne serduszko o zapachu gruszkowych cukierków ułożone na waniliowo - kwiatowej bazie plus naprawdę przyzwoita trwałość i projekcja są wystarczającym uzasadnieniem dla popularności kompozycji Honorine Blanc.



IX

Antonio
Antonio Banderas


Większość zapachów celebryckich to zapachy damskie. Może dlatego, że panie chętniej używają perfum? Może dlatego, że bardziej podatne są na uroki sławy? Tymczasem urokowi zabójczo przystojnego Antonio ulegają nie tylko panie.

Okręt flagowy świetnie na rynku perfumeryjnym radzącego sobie Banderasa - Antonio oficjalnie osiągnął zysk wysokości 13,4 miliona dolarów. Oraz zdobył nagrodę FiFi dla najlepszych popularnych perfum męskich za rok 2007.


Niestety, ten drzewny klasyk parę lat temu zniknął z rynku. Szkoda wielka, bo kompozycja pięknie łączyła ze sobą aromaty drzewne (sosnowy szczyt na sandałowo - cedrowym podbiciu), nuty przyprawowe (pieprz, cynamon) i miękką, balsamiczną bazę.



VIII

Unforgivable
Sean John


Sean John to marka odzieżowa, której właścicielem jest Sean Combs znany jako Puff Daddy lub Puff Diddy - raper, aktor, producent muzyczny, a także twórca odnoszącej wielkie sukcesy marki odzieżowej i modowej. Geniusz marketingu zmieniający w złoto wszystko, czego się dotknie.

Wylansowane w 2006 roku, stworzone przez kwartet kompozytorów - David Apel, Pierre Negrin, Aurelien Guichard i Caroline Sabas - męskie Unforgivable przyniosły marce zysk w postaci aż 17,2 miliona dolarów. Damska wersja sprzedaje się równie dobrze. Warto wspomnieć, że firma Puffa Diddy'ego deklaruje roczne przychody wysokości ok 20 milionów dolarów z samych tylko perfum.

Jako twarzami Puffa Diddy'ego bywają także inni muzycy: Mariah Carey, Fabolous, Usher, Pharrell Williams, Mary J. Blige, Rick Ross czy Busta Rhymes; aktorzy: Jamie Foxx, Penélope Cruz, Vincent Pastore;  modele: Tyson Beckford, Naomi Campbell, and Channing Tatum.


Unforgivable for Men to lekkie, cytrusowe perfumy z musującą nutką alkoholowego drinka. Świetne na lato. I paradoksalnie, zaskakująco podobne do Imperial Millesime Creed, co przy sugerowanej cenie w granicach stu złotych z hakiem za flakon daje do myślenia. Trwałość naprawdę przyzwoita.




VII

Harajuku Lovers
Gwen Stefani


Urocza, zabawna, bezpretensjonalna stylistyka firmowanej nazwiskiem wokalistki No Doubt serii Harajuku Lovers po prostu skazuje te perfumy na sukces. Nieskomplikowane, słodkie, przyjemne kompozycje sprzedają się jak świeże bułeczki i doprawdy, trudno się temu dziwić. Dobry pomysł, dobry marketing, dobre nosy (co nie bez znaczenia przecież), całkiem przyzwoite ceny. I oto mamy zysk przekraczający 20 milionów dolarów dla rezolutnej Gwen. Brawo!



VI

Fancy
Jessica Simpson


Przyznaję, że ten akurat rozdział mojego dzisiejszego artykułu był dla mnie całkowitą terra incognita. Twórczość Jessiki Simpson była mi zupełnie nieznana i po zapoznaniu się z największymi przebojami artystki stwierdzam, że mogłabym bez tej znajomości żyć. Natomiast stworzone przez znanego między innymi ze stworzenia Womanity i Courvoisier L’edition Imperiale Alexisa Dadiera perfumy oceniam bardzo pozytywnie. Kompozycja jest słodka, miła, miękka, okrągła. Bez śladu dwuznaczności Womanity, bez dekadenckiej zmysłowości L'Edition Imperiale. Lecz czyż nie takie właśnie powinny być perfumy kobiety stylizowanej na śpiewającą o słodkich buziaczkach lalkę Barbie?


Karmelowa wanilia, śliczny, akord marcepanowy, ślad owoców dodający kompozycji lekkości i blasku. Zapowiadane w nutach białe kwiaty i ambra to wielcy nieobecni tej kompozycji, ale nie sposób uczynić z tego zarzutu. Fancy jest zapachem na miarę wizerunku firmującej go swoim nazwiskiem celebrytki. I ten wizerunek oraz kompozycja Dadiera przyniosły wymierny zysk w postaci ponad 18 milionów dolarów. Tak to się robi. :)



V

White Diamonds
Elizabeth Taylor


Pierwsze celebryckie perfumy świata. Oszałamiający sukces, którego miarą jest ponad 60 milionów zysku wypracowanego prze ten jeden tytuł. A przecież perfum firmowanych piękną twarzą Liz Taylor jest więcej.

Twórcą kompozycji zapachowej White Diamonds jest Carlos Benaim - wcześniej twórca bajecznie popularnego Polo for Men, później (obu) Euphorii Calvina Kleina, Pure Poison Diora, Jasmin Noir Bvlgari, Premier Jour Niny Ricci, Flowerbomb Viktor&Rolf i wielu, wielu jeszcze ikonicznych obecnie perfum.


Dwadzieścia pięć lat po premierze aldehydowo kwiatowe White Diamonds mogą wydawać się nieco zbyt retro, pamiętajmy jednak, że jest to dziedzictwo wspaniałych, kiczowatych lat osiemdziesiątych. Oraz o tym, że ten zapach ma diamenty w tytule!


IV

Reb’l Fleur
Rihanna

 

Pierwsze perfumy Rihanny to wielki sukces komercyjny. W ciągu pierwszego roku po premierze przyniosły ponad 80 milionów dochodu. Kokosowo - waniliowy słodziak z przyjemną, miękką nutą śliwki; w sam raz puchaty, w sam raz lekki, w sam raz słodki, w sam raz cielesny, w sam raz sexy. Kompozycja idealnie w sam raz. Dodatkowo oprotezowana urodą i sukcesami pięknej, utalentowanej kobiety.

Mam wrażenie, że duet Caroline Sabas i Marypierre Julien z Givaudan tworząc pierwszy zapach na zamówienie amerykańskiej megagwiazdy postawił sobie cel w postaci stworzenia perfum podobających się każdej (lub prawie każdej) z milionów jej fanek. I zrealizował plan w stu procentach. Co prawda w Reb’l Fleur nie znajdziecie ani rebelii, ani kwiatów, ale czy w obliczu milionowych zysków ma to jakiekolwiek znaczenie?



III

Curious
Britney Spears


Ekskluzywny klub stumilionowców otwiera śliczna Britney. Największym jej perfumeryjnym sukcesem okazały się Curious, jednak nie sposób nie wspomnieć przy okazji o innych udanych i popularnych perfumach uroczej gwiazdki Klubu Myszki Mickey: Fantasy i Midnight Fantasy.

Autorem Curious jest, stojący miedzy innymi za słodkim Silver Rain La Prairie, Claude Dir. Nos wart uwagi także dlatego, że pojawi się tu dziś raz jeszcze - na pierwszym miejscu.


Curious to łagodna, urokliwa magnolia. Wysłodzona gruszką, zaokrąglona wanilią, lekko rozświetlona nutami lotosu i białego piżma. Kompozycja pozornie banalna, urzekająca niewinną elegancją. Naprawdę przyzwoite perfumy.



II

Glow
Jennifer Lopez

 

Glow obecne są na rynku już czternasty rok i wciąż cieszą się dużą popularnością. Te stworzone przez Louise Turner i kupowane przez miliony kobiet na całym świecie perfumy są dla mnie dowodem na to, że pupa sprzeda wszystko. Szczególnie gdy jest to naprawdę ładna pupa.

Glow w założeniu pachnie piżmem i jaśminem. Realny efekt przypomina kwiatowy detergent. Czysty, lekko pudrowy zapach białej, lśniącej piany. Na swój sposób nowoczesny i lekki. Uprzejmi ludzie porównują go do płynu do kąpieli; ja skłaniałabym się raczej ku płynowi do mycia naczyń.

Glow Jennifer Lopez przyniósł, na chwilę obecną, ponad 300 milionów dochodu.


I

Heat
Beyonce


Pierwsze perfumy firmowane przez megagwiazdę Beyonce Knowles zadebiutowały w roku 2010, czyli relatywnie niedawno. Błyskawicznie wdarły się na szczyty wszelkich rankingów i szacuje się, że do początku 2016 roku przyniosły prawie 500 milionów dolarów dochodu.
Twórcami kompozycji zapachowej są - wspomniany już przy okazji Curious - Claude Dir i - znany między innymi ze stworzenia klasycznego Cristobal dla Balencisagi i niebanalnego 10 Corso Como - Olivier Gillotin. I wyznaję, że rękę Oliviera Gillotin widać tu szczególnie dobrze.

Heat klasyfikowany jest jako kompozycja owocowa, słodka. Tymczasem zapach nijak się ma do opisów. Zapach koresponduje z nazwą, z prowokują osobowością Beyonce i kipiącą seksem reklamą.

 

Zmysłowy, korzenny orient na wyraźnej, ambrowej bazie. Z ostrym akcentem piżmowym i spoconą, fizjologiczną niemal nutą brzoskwiniową przyprószoną bladą, siankową kumaryną. Kompozycja wyrazista i relatywnie ciekawa. Słodka i ładna, ale daleka od archetypu cukierkowych perfum celebryckich dla średnio rozgarniętych panien. Po prostu naprawdę dobre perfumy.



Po prostu dobre perfumy


Skoro już o stereotypach i naprawdę dobrych perfumach mowa, wspomnę z radością, że od kilku lat obserwuję wyraźny trend perfumeryjnej emancypacji celebrytów. W morzu nieskomplikowanych, słodkich zapaszków coraz częściej pojawiają się kompozycje naprawdę dobre, nic nie mające wspólnego z krzywdzącym stereotypem. Perfumy firmowane przez Madonnę, Ditę von Teese, małżeństwo Beckhamów, Anję Rubik, czy Pharrella Williamsa to po prostu dobre perfumy. Nie dobre jak na zapachy celebrytów. Dobre i już.




Zastanawia mnie brak w rankingach finansowych Covet i Lovely by Sarah Jessiki Parker, Fame Lady Gagi, Christina Aguilera Christiny Aguilery czy chociażby niezwykle w Polsce popularnych Cat Deluxe i Cat Deluxe at Night Naomi Campbel. Intryguje mnie, gdzie plasowałyby się Truth or Dare promowane przez Madonnę?

 

Jedno jest pewne: perfumy celebrytów to potężny, chłonny rynek. Nic dziwnego, że sprzedają się tak dobrze. Lepiej, niż reklamowane przez celebrytów ubrania - bo najlepiej nawet skrojona sukienka nie zapewni figury Dity von Teese czy Hale Berry. A perfumy nie są wymagające. Ładny zapach za niewygórowane pieniądze pozwala poczuć się jak Rihanna czy Beyonce. A to, że celebryci rzadko używają firmowanych swoimi nazwiskami perfum... To już materiał na osobny artykuł. :)

Co sądzicie o perfumach celebryckich? Używacie? Macie swoich faworytów?



* Dane finansowe pochodzą ze strony financesonline.com

Komentarze

  1. Britney wydaje świetne perfumy (oczywiście relatywnie do ceny), reszty jakoś nie kojarzę bądź nie lubię :)
    Za to w kategorii dobre celebryckie perfumy poza rankingiem- oczywiście Madonna ToD i Naked, dorzuciłabym jeszcze Gabrielę Sabatini klasyczną (zapach prawie każdej polskiej babci) i Kate Moss.
    Marzy mi się poznanie Dity Erotique, bo ma przepiękny skład- ale ciężko dostać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabatini, tak. U mnie to był zapach mamy, nie babci. Babcia nosiła Panią Walewską. :)
      Perfum Kate Moss nie znam. Ja w ogóle niezbyt uważnie śledzę ten rynek. Ale Erotique mam dwie flaszki. Świetne są. Pachną jak Padparadscha Satellite, której nigdy nie kupię z przyczyn ideologicznych.

      Usuń
  2. Używałam dość długo poszczególnych serii Gabrieli Sabatini, mam sentyment :) Upodobałam sobie także Deseo J.Lo - one wyjątkowo mi leżały przez mocno wyczuwalną kokosową nutę na mojej skórze <3 Nie wiem, czy nie nie zostały wycofane, bo coraz trudniej je kupić, a szkoda. Gościła u mnie Naomi Campbel. I to chyba byłoby na tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, miałam jeszcze Halle by Halle Berry EDP. Teraz mi się przypomniało. Za to zapragnęłam Erotique, na które patrząc po kompozycji mogą mi się spodobać.

      Usuń
    2. Celebrycki zapach z kokosem, którego używałam z upodobaniem to Dalimania. Choć wówczas nie postrzegałam perfum firmowanych nazwiskiem Dalego jako celebryckich.
      O Sabatini bardzo wiele osób wspomina. :)

      Usuń
  3. O Matyldo! Justin Bieber ma perfumy. I to damskie, czy też raczej "dziewczęce"...

    ^OK, to była pierwsza, spontaniczna reakcja. ;-)

    Strasznie się zdziwiłam, gdy zobaczyłam u mnie na pasku taki tytuł wpisu na Twoim blogu, to przyszłam szybko zajrzeć. Choć mam u Ciebie wielkie zaległości i odkładam czytanie na czas, gdy będę miała jakieś wolniejsze chwile...

    Ja chyba nigdy nie miałam perfum celebrytów i nawet jakoś nie interesowało mnie, jak pachną (bo np. Tildy Swinton nie uważam za celebrytkę, tylko za gwiazdę ;-)) Ale zaciekawiłaś mnie niektórymi i teraz mam chęć sprawdzić, jak pachną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra. Jeśli Tilda nie jest celebrytką, to czy Dali był celebrytą? A Kinski (parszywy typ, ale aktorem był dobrym)? A Liz Taylor? A Hale Berry? A Sex Pistols wreszcie?

      Usuń
    2. O Hale Berry wiem niewiele i kojarzy mi się celebrytkowo, Dali to malarz, a reszta to gwiazdy. Kinskiego książkę przeczytałam swego czasu i była ciekawie napisana!

      Dla mnie różnica pomiędzy celebrytką o gwiazdą jest taka, że gwiazda coś robi, ma jakiś wkład w kulturę, a celebrytka nawet jeśli ma talent i potencjał, to osiąga sławę nie przy ich pomocy, a przy pomocy bywania, ploteczek, skandaliczków, opowiadania kontrowersyjnych rzeczy, itp.
      Gwiazda nawet jeśli to robi, to nie jest to jej główna zasługa, a zwykle po prostu robi coś konkretnego. :-)

      Usuń
  4. Lubię perfumy celebrytow, dla mnie to żaden obciach. Podobają mi sie perfumy Jessici Simpson - Fancy i Fancy Night ( denerwujace jest to Fancy w każdych jej perfumach) i oczywiście Madonnę -Truth or Dare i Truth or Dare Naked. Od Britney podoba mi się Fantasy the Naughty Remix -wspaniała czkekoladowo-drzewna pokusa.Godnymi uwagi są też Lovely od Sarah Jessica Parker i Halle by Halle Berry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy to jeszcze raz wprost i bez snobizmu: żądne perfumy to nie jest obciach. nawet najtańsze i najbardziej oczywiste. Obciach to podróby. Wszelkie odpowiedniki i tańsze zamienniki i dowolnym "zaperfumowaniu" to obciach i brak klasy. Perfumy to nie obciach. Noszę Tildę i Ditę. Nosiłam Dalego. Nie jest mi z tego powodu ani troszkę wstyd. :D

      Usuń
  5. Uwielbiam Belong Celine Dion. Choć w tej chwili nie na tyle, żeby używać ;)Bardzo miło mi się kojarzy, z beztroskimi czasami, zakochaniem i nieznośną lekkością bytu :)
    Mam flakonik do tej pory i bardzo ubolewam, że tak okropnie... kiśnie z wiekiem...
    No ale i ja nie jestem coraz atrakcyjniejsza z czasem, więc mu wybaczam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiśnięcie perfum łamie serce. Mnie kiedyś Theorema skisła. Na szczęście niewiele jej zostało...

      Usuń
  6. Bardzo lubię Ditę i od dłuższego czasu mam wielką chęć sprawdzić jej perfumy, ale kojarzę że chyba nie są dostępne w Polsce :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się w sklepach internetowych i na Allegro. Na Alegro nawet używki.

      Usuń
  7. Perfumy Dity były dostępne na iperfumy ale coś ostatnio są braki :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja akurat przeważnie robię na opak i od celebryckich historii uciekam. Inna sprawa, że kiedyś wąchałam Heat od Beyonce i nawet mi się ten zapach podobał wtedy. Musiałabym sprawdzić ponownie. Obawiam się, że spodobałby mi się twór Rihanny. Piszę "obawiam się", bo jej samej nie trawię z pasją. Ciekawią mnie za to niesamowicie perfumy Dity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Rihanny własciwie nie kojarzę. Podobnie jak Beyonce. Pamiętam, że chyba występowała w reklamie pepsi lata temu.
      W ogóle większości celebrytów nie kojarzę. Kojarzę Lopez, bo śpiewała hymn piłkarskich mistrzostw świata. I Banderasa z Desperado.

      Liz Taylor z "Kotką na gorącym blaszanym dachu" to dla mnie inna liga.


      Usuń
    2. A Dita była kobietą Mansona. Inaczej pewnie nie zarejestrowałabym jej istnienia. :(

      Usuń
  9. Swego czasu lubiłam perfumy Britney, ale to buło x lat temu :)
    A z tych aktualnych gwiazdorskich zaciekawiły mnie tylko Fame, ale nie na tyle by je kupić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie perfumy to perfumy i jeśli są relatywnie dobre to etykieta nie ma większego znaczenia. Jednakże jakoś na mojej drodzę nie pojawiła się celebrycka kompozycja przy której zawiesił był swój nos na dłużej.
    Mojej mamie podobała się bardzo pierwsza bodajże kompozycja Celine Dion.

    Po lekturze zaciekawił mnie Heat ;-)

    _narde

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię sporo celebryckich perfum. :) Zapachy Dity, Madonny, Lovely SJ Parker, Fancy J. Simpson... Oceniam dość dobrze też pachnidła Rihanny czy wspomnianej przez innych Sabatini. Kiedyś lubiłam też zapachy Naomi Campbell, na początku perfumowej drogi, potem trochę mi się przejadły.

    Na każdej "półce" jest coś godnego uwagi. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli chodzi o J. Simpson, największym uznaniem wśród perfumoholików cieszą się Fancy Nights, porównywane do klasycznej Prady. Heat Beyonce używała swego czasu namiętnie moja siostra, miałem już serdecznie dość tej brzoskwini po pewnym czasie, szczerze mówiąc ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. W swoim zbiorze mam 3 zapachy celebryckie: Reb'l Fleur, Nude i Halle, przy czym ten ostatni od kilku miesięcy jest dość męczący dla mojego nosa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie także nie ominęły celebryckie fascynacje. Mam Erotique Dity i Like This. Like This już drugi flakon... :)

      Usuń
  14. Z celebryckich perfum posiadam wspomniane tutaj "White diamonds"
    i uważam, że są wspaniałe. Świetnie się noszą, pięknie rozwijają,
    no i raczej nie spotkam drugiej tak pachnącej kobiety na imprezie
    - dodam, że używam ich zimą na wyjścia :).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty