Najlepsze perfumy roku 2018


Czy możemy umówić się, że stycznia nie było? Że był miesiącem próbnym i się nie liczy?
Zaczniemy rok 2019 od lutego, dobrze? Najlepiej małym podsumowaniem roku ubiegłego.


Rok 2018 był dla światowego perfumiarstwa rokiem naprawdę udanym. Szczególnie dla perfumiarstwa niezależnego i luksusowego zwanego potocznie niszą. Ale zacznę od nieniszy, czyli perfumerii selektywnej, w której też się sporo działo.


Perfumy selektywne

Główny nurt flankerami stoi. I to nie od dziś, ale jakby coraz bardziej.
Kupony od wypromowanych wcześniej perfum odcinają właściwie wszystkie domy mody.



Chanel wypuścił kolejną piątkę w limitowanym flakonie - Chanel No 5 Eau de Parfum Red Edition i kolejną Coco - Coco Chanel Intense.

Dior zaskoczył nas zaiste niespodziewanymi Poison Girl Unexpected, J'adore Absolu, Sauvage Eau de Parfum, Miss Dior Eau de Toilette 2019 oraz trzema Małymi Czarnymi Roller Pearlami.

Yves Saint Laurent kontynuuje dojenie Opium za pomocą Black Opium Intense i edycji w fikuśnych flakonikach - a to z brokatem, a to z kryształkami. 



Viktor & Rolf nadal odcina kupony od Flowerbomb wypuszczając całkiem śliczny i rzeczywiście nektarowy Flowerbomb Nectar. Akurat na poznanie tej kompozycji warto chwil kilka poświecić, bo moim zdaniem obroniłaby się i bez skojarzeń z Kwiatkobombką. Może nawet skuteczniej.

Nina Ricci odcina kupony od ślicznej, kultowej już Niny podrzucając perfumeryjnym Mamoniom rabarbarowe Bella Nina Ricci.

O Good Girl Velvet Fatale i Good Girl Légere Caroliny Herrery nawet mi się wspominać nie chce, wspomnę więc od niechcenia.

Wyszła też nowa Olympea, nowe La Vie est Belle, nowa Euphoria (całkiem fajna, orientalna), nowe Black XS... 



Guerlain zarzucił rynek nowościami nie do końca nowymi wprowadzając Mon Guerlain Florale i Mon Guerlain edt, Sauvage edp, L'Homme Idéal L'Intense, Shalimar Souffle de Lumiere, La Petite Robe Noire Légere... Zapomniałam o czymś? Trochę też poprzesuwali zapachy między seriami i jedyną prawdziwą nowością wydaje się dość nijaki Musc Noble. Ale to też poza głównym nurtem, w butikach. Ech Guerlain Guerlain... Tacy byliście fajni.



Mugler... Mugler za to wypuścił Aurę - nowość prawdziwą, nieoszukiwaną. W pięknym, zielonym flakonie. I z piękną, zieloną kampanią. Brawa za odwagę; niestety, zapachowi jakby trochę brakuje do poprzednich wielkich Muglerów: Angela, Aliena, Womanity czy A*Mena. Zerknijcie dlaczego: KLIK



I tu bardzo, bardzo, barrrdzo chciałabym napisać, że niczego nie brakuje za to męskiemu Alienowi, który zadebiutował w maju ubiegłego roku, ale... jeszcze go w polskich perfumeriach nie widziałam. Po spóźnionej premierze Aury mamy spóźnioną premierę Aliena dla panów. W każdym razie ja osobiście mam nadzieję, że kaszmirowo - koperkowy Alien for Men okaże się atrakcyjnym Obcym.



Marką selektywną, która, w mojej opinii, wygrała rok 2018 jest Gucci. Przy czym przyznaję, że wygrała trochę na kredyt zapowiadając na przełomie roku nową serię, która (wcale nie troszkę) wpłynęła na mój werdykt. Ale idźmy po kolei.


Po pierwsze skomponowany przez Alberto Morillasa Gucci Guilty Absolute pour Femme okazał się dobry. Nie tak rewolucyjny, jak wersja męska z 2017 roku, ale naprawdę dobry: KLIK
Cieszy też fakt, że męski Gucci Guilty Absolute, który zachwycił mnie w roku ubiegłym i któremu nie wróżyłam długiego życia na rynku jednak się utrzymał. Ba! Gucci Guilty Absolute chłopczyk i Gucci Guilty Absolute dziewczynka dorobili się dzidziusia... To znaczy flankera łączącego drzewno - skórzaną, dymną bezkompromisowość pierwszego z rześką owocowością drugiego. Efektem jest kwaskowy, lekko eteryczny oud - chyba najbardziej niezwykła z ubiegłorocznych selektywnych premier.

A teraz słów kilka o kredycie.


Na przełomie 2018 i 2019 roku na rynek weszła seria The Alchemist's Garden, a w niej cuda, które bezsprzecznie zamordują mój budżet.

Na zachętę wrzucam film promujący serię (i Preludium e-moll Chopina):




Oraz zapraszam na stronę Gucci. Co się będę sama męczyć?  

KLIK


Transfer do meinstreamu

Pomiędzy mainstreamem a niszą wspomnieć warto o nowej, zabawnej serii by Kilian: My Kind of Love.


Perfumy przeznaczone do sprzedaży w mainstreamowych sieciówkach zostały w nich bardzo dobrze przyjęte. Zabawne, lekko pikantne nazwy, niebanalne flakoniki plus przyjemne, słodkie kompozycje. Dodajmy do tego naprawdę dobrą trwałość (co w mainstreamie wcale nie jest tak często spotykane) i mamy przepis na sukces. Estee Lauder wie, jak dobrze wykorzystać ekskluzywną markę (przed zarżnięciem).



Najlepsze perfumy niszowe

Tym razem oszczędzę sobie pisania o kompozycjach miernych lub tylko dobrych. W roku 2018 zadebiutowało tyle kompozycji wybitnych, że nawet przy kilku tylko słowach o każdej z nich wyjdzie mi najdłuższe podsumowanie w historii.


Zacznę od najpiękniejszego chyba zapachu roku: Nudiflorum Nasomatto.
Jaśmin. Nuta tak nie moja, jak tylko nie moja może być nuta zapachowa. A jednak Nudiflorum to zapach tak piękny i niebanalny zarazem, że nie sposób nie docenić. Ja doceniłam: KLIK



Moją prywatną, osobistą, subiektywną, ale przez to bynajmniej nie mniej godną polecenia miłością roku 2018 jest Pyrit Ana Tra Oliviera Durbano. Brzoza i kadzidło. Zapach, w którym światło i mrok splecione są w jedno. Nuty świetliście eteryczne i popieliste składają się w coś... niesamowitego.


Mój flakon jest dla mnie podwójnie cenny, bo dostałam go w prezencie od Oliviera - sygnowany dwoma trójkami - bo 3 to moja szczęśliwa liczba. Tak, pochwaliłam się. Mam. I od razu przyznaję się, że i tak bym kupiła, bo po Czarnym Turmalinie to obecnie mój ulubiony zapach Oliviera Durbano.



Victor Wong stojący za marką Zoologist Perfumes miał naprawdę udany rok. Dwie genialne premiery.
Moth, za którą stoi Tomoo Inaba to błysk geniuszu. Perfumy niepodobne do żadnych innych. WIELKA RZECZ.


Tyrannosaurus Rex Antonio Gardoniego jest wielki inaczej. Potężna moc, dym, popiół i... wreszcie zwierzak na miarę moich marzeń.
Jest jeszcze Hyrax - dobry, potężny, ale nie tak oryginalny jak dwoje krewniaków.

Koniecznie przeczytajcie recenzje, bo to CUDA są:
Moth KLIK
Tyrannosaurus Rex KLIK




Pavillon Rouge Jovoy Paris
Tego się nie spodziewałam. U sterów młoda perfumiarka Marie Schnirer - bez wyprzedzającej ją sławy, bez wielkich zapachów w portfolio. Tymczasem Pavillon Rouge to zapach odważny, bezkompromisowy, dojrzały i... mający takiego kopa, że po prostu musiałam go mieć! Whisky, rum, tytoń! A do tego potężny akord żywiczny i kawa. I jeszcze drewno - ciemne, najciemniejsze.
A najlepsze jest to, że wszystkie te kanciaste, groźne aromaty łagodzi zapach waniliowej chałwy, którego jest tylko tyle, by perfumy nosiło się wygodnie. Ani więcej, ani mniej.


Swoją drogą, kiedy powiedziałam Twórczyni kompozycji, że Pavillon Rouge jest zaskakująco zuchwały, Marie wyglądała na speszoną. Dopiero Francois Henin, który zna dość dobrze moje perfumeryjne upodobania uratował sytuację mówiąc:
- W jej ustach to jest komplement!
I tak - to był komplement. Duży.

Powiadam Wam - warto śledzić przyszłe poczynania Marie Schnirer.



Tempo Diptyque
Mroczna, ziemista, subtelnie czekoladowa paczula. Głęboka jak Rów Mariański, wciągająca jak bagno. Najpiękniejsze bagno świata.
Jeśli istnieje godny następca Borneo 1834 Lutensa, to jest to Tempo. Choć głowy nie dam, bo opinia na bazie testu przelotem, a nie mam zasobów, żeby sprawdzić. Na razie.



Forty Thieves Fort & Manle
Ziemiste, głębokie kadzidło. Słodkie, bogate, ciężkie. Niebalnie zmysłowe połączenie tradycyjnego orientu z nowoczeną chemią - bo tym razem baśń o czterdziestu rozbójnikach opowiedziana została tak, jak zrobiłby to Ridley Scott w najlepszych swoich dziełach. Barwnie, efektownie i... no pięknie po prostu.



Na uwagę i uważne testy zasługuje Dark Lord By Kilian - przypominający nieco Gucci Guilty Absolute, jest jednak bardziej balsamiczny, gładszy, słodszy. Jak to u Kiliana. :)
Zdecydowanie będę testowała, bo potencjał ma równie duży, jak Black Phantom, którym zachwycałam się w poprzednim podsumowaniu.



Trzy bardzo dobre ekstrakty wprowadziła na rynek marka Olibere Parfums. Chemical LoveDangerous Rose i Leather Attraction to kompozycje odważne, niebanalne i... mocarne nieziemsko. W końcu ekstrakty. A u sterów szalony geniusz Luka Maffei.
Zapraszam do lektury recenzji: KLIK



Bois Sikar Atelier des Ors to cudo i choć wszystkich zachwyca nowa Biała Kolekcja, to ja jednak zostanę przy swoich mrocznych fascynacjach. Zdecydowanie muszę zdobyć większą ilość do testów, bo pachnie mi to flakonem... Co trochę mnie przeraża, bo liczba moich flaszek przekroczyła już trzy setki i... no nie mam tylu potomków, żeby kolejne trzy - cztery pokolenia zużyły te skarby.

Znacie ten ból, prawda?

* I nie mam na myśli niskiej dzietności. :)

Komentarze

  1. Zdecydowanie jest tu kilka kąsków do poznania. Dzięki za przypomnienie.

    Na dniach wybieram się po własną flaszkę Civet, i kurde mam przeczucie, że wrócę z Dinusiem...
    W sumie i Hyrax wciąż, też nie odkryty.
    Wyjdzie samo. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Civet jest zacny. Tak.
      Kiedy będziesz w Katowicach?

      Usuń
    2. Chciałbym w zbliżającą się sobotę. Może piątek. Kwestia otwarta tym bardziej że pytasz... ;-)

      Usuń
  2. To był cudowny rok! Nie mogłam się oprzeć 'Nudiflorum"Nasomatto i "Moth" Zoologist Perfumes

    OdpowiedzUsuń
  3. bym niuchał Leather Attraction... :-D niezmiennie :-P

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie koniecznie muszę poznać Nudiflorum Nasomatto:). Może uda się w weekend, o ile będę w pobliżu perfumerii;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam! To sa perfumy jaśminowe i nawet nie lubiąc jaśminu człowiek czuje, że są niezwykłe. Choć wiem, że nie wszystkim się podobają - w sensie zdarza się, ze są dla ludzi trudne, męczące. Bo to jednak killer w stylu Gualtieriego. :)

      Usuń
    2. Dziękuję serdecznie za opinię:). Nie mogę się doczekać testów:).

      Usuń
    3. Ech... to byłam ja, ale mnie nie zalogowało. :)
      Testowałaś już?

      Usuń
    4. Myślałam, że ktoś inny próbuje mnie jeszcze dodatkowo zmotywować do testów;D.

      Niestety nie miałam jeszcze okazji odwiedzić perfumerii, ale pamiętam o tym zapachu i z przyjemnością podzielę się opinią na jego temat pod tym wpisem albo w ramach dopowiedzenia pod którymś z Twoich najnowszych postów;).

      Usuń
    5. Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że Cię nie rozczarują.

      Usuń
  5. I narobiliście oraz narobiłaś mi smaka na Nudiflorum. Jutro pędzę testować. Swoją drogą, dawno już nie byłam w żadnej niszowej perfumerii. Czas i pora. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nudiflorum Nasomatto i Pyrit Ana Tra Oliviera Durbano- przepadłam. Na razie tylko próbki, ojrosy zbierać czas na flaszeczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Pyrit dostałam od Oliviera w prezencie, więc jestem szczęśliwym człowiekiem. Będzie recenzja.

      Usuń
    2. Już nie mogę się doczekać recenzji :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty