.
Z okazji zbliżającego się lata wpis nietypowy. Nie jakiś szokująco obrazoburczy, lecz po prostu… letni.
Od razu przyznam się, że zestawienie to nie było moim pomysłem. Nie powstałoby, gdyby nie Aszku, która najpierw zbajerowała mnie i skłoniła do niezobowiązujących, niejasnych i niepewnych obietnic, a potem dostarczyła mi sporej porcji „materiału badawczego” stawiając w sytuacji bez wyjścia. Nie tylko dlatego, że teraz nie sposób się wymówić brakiem próbek, ale też dlatego, że okropnie trudno odmawia się tak miłym ludziom.
Tak więc dzisiejszy wpis dedykowany jest Figowej Panience, która dokonała nieomal niemożliwego. 😉
Bo tak naprawdę moje uniki nie wynikały jedynie z faktu, że większość figowców dostało już ode mnie wilczy bilet (to znaczy zostało mniej lub bardziej czule pożegnanych), ale też ze świadomości ograniczeń własnego nosa. Wstyd się przyznać, ale figowe perfumy pachną mi zwykle głównie figą. Wyczuwam w nich różne części figowego drzewka, wyczuwam dodatkowe składniki, ale jednak nie jest to takie bogactwo doznań, jak w przypadku kadzideł, o których pisałam jakiś czas temu. Dopuszczam więc możliwość, że moje skromne zestawienie okaże się dla bardziej na figowe nuty wyczulonych Czytelników zupełnie nieprzydatne i groteskowo ułomne. Wybaczcie proszę. Oto subiektywny ranking figowców ocenianych nosem wielbiciela drewniaków.
- A la Figue! Satellite – jeden z ciekawszych zapachów w tym zestawieniu. Mocno skontrastowana z drzewną surowością (w składzie sok z figowca) ciepła, kwiatowa nuta. W tle pobrzmiewa ziemista, raczej niespotykana w figowych zapachach paczula. Całość naprawdę oryginalna. Mimo perfumeryjnej kwiatowości nie straciła niszowego charakteru. Noszona globalnie przypomina nieco Wet Garden Demeter; tyle, że to ogród figowy.
- Apricot Fig Index – morela wyczuwalna jest tylko początkowo, w półdystansie. Kiedy zapach zostanie ogrzany przez skórę staje się miękką, dojrzale soczystą figą z dodatkiem cudownej, mleczno – kremowej nuty, która wyczuwalna jest w początkowym etapie rozwoju Premier Figuier Extreme l’Artisana. Tyle, że tutaj ta nuta trwa do końca.
- Aqua Allegoria Figue Iris Guerlain – zaczyna się dość irysowo i na bloterze tak właśnie zostaje. Na skórze wysładza się i wyłazi z niej ładna, dość perfumeryjna figa. Bardzo fajny, bezpieczny, letni zapach.
- Arabie Serge Lutens – te perfumy zasługują na uwzględnienie ich w tym zestawieniu niewątpliwie. Są w nich figi: wyraźnie wyczuwalna nuta dojrzałych owoców suszonych na słońcu. Jednocześnie jest to zapach tak mocno odstający od figowego stereotypu, że zdaje się tu obcym przybyszem. Figa przyprawowa, orientalna, bez śladu zielonej świeżości.
- Drugą Lutensowską figą, która zaskakuje w tym kontekście jest Bois edt Fruits. Owoce są tu bardziej świeże, otoczenie mniej esencjonalnie orientalne, ale to nadal kompozycja Scheldrake’a. Nie ma w sobie cierpkiej zieloności typowych figowych zapachów.
- Fico di Amalfi Aqua di Parma – zapach bardziej z kategorii cytrusowych, niż figowych. Otwarcie przypomina cytrusowy płyn do mycia szyb, rozwinięcie owiniętą folią sałatkę owocową. U schyłku zostaje na skórze coś w stylu cytrynowo – grejpfrutowo – pomarańczowo – figowej landrynki. Z tych smacznych, mocno owocowych.
- Fig L’Occitane – lubię taką dosłowność w perfumach. Zapach zielony zielonością chabeziowatą – gniecione, miażdżone gałązki i listki. Owoców w kompozycji brak, a jeśli są, to niedojrzałe, twarde ich zalążki. Kompozycja mocno w stylu L’Occitane – sprawia wrażenie po prostu wyciśniętej z naturalnych składników. Bez polepszaczy.
- Fig Leaf Demeter – naprawdę pachnie jak liście figowca. Świeży, pogodny zapach figowej zieleniny z dodatkiem czegoś, co kojarzy mi się z zapachem chłodnej, lekko osłodzonej zielonej herbaty. Przypomina mi nieco zapach wąsów winorośli. Oszczędny i prosty. Trwałość pozostawia wiele do życzenia.
- Fig Tea Parfums de Nicolai – zapach składający się z samego owocu figi, bez liści i innych chabezi wzbogaconego zapachem umiarkowanie słodkiej, chłodnej zielonej herbaty i lekko przyprawowym zadziorkiem. Zapach jasny, dość świeży, ale nie zielony.
- Figa Yves Rocher (jak ona się właściwie nazywa?) – przyzwoity figowy zapach w dobrej cenie. Trudno mi napisać o nim coś szczególnego: w sam raz słodki, w sam raz świeży, w sam raz naturalistyczny i w sam raz urodziwy. Poprawny w tym pozytywnym znaczeniu. Ale za to nietrwały w negatywnym.
- Figue Amere Miller Harris – wyraźny fiołek z wyraźną figą. Któż przypuszczał, że te pozornie obce sobie wonie razem będą się tak pięknie dopełniały? A to ciekawe złożenie to nie koniec niespodzianek, bo pod nim drzemie ciepła ambra i żywiczny cedr. Figue Amere to zapach nie dla figowych ortodoksów. Nie dla miłośników niszy naturalistycznej i zgrzebnej. Figue Amere to perfumy dla miłośników zapachów pięknych.
- Figuier Fleur Fragonard – pachnące rewolucje nie sa specjalnością Fragonard. Ich perfumy sa zwykle klasycznie eleganckie, jak dla mnie nieco zbyt… retro. Żeby nie napisać, że zachowawcze. Figuier Fleur to zapach frezji, magnolii i nie wiem czego jeszcze. Bzu? Konwalii? Kwiaciarni? W głębi ukryta jakaś kwaśnawa nutka, ale coś mi się wydaje, że to bardziej cytrusy, niż figi. Ogólnie jest to aromat ciepły, klasycznie kwiatowo urodziwy i zdecydowanie nie dla mnie. Najbardziej na „nie” z wszystkich wymienionych w tym zestawieniu.
- Figuier Heeley – w otwarciu aż chrupie. Figi plus liście fig bez dodatku cukru i polepszaczy. Rozwija się w kierunku zapachu ciepłego, ale pozbawionego kremowej gęstości Ekstremalnego Figowca czy Fig Apricot. Najbliżej mu chyba do Philosykos.
- Fleur de Figuier Molinard – obok Fico di Amalfi najmniej figowy z figowców zielonych. Właściwie znalazł się tutaj głównie ze względu na nazwę. Ładna, perfumeryjna kwiatowość ze śladem kokosowego mleczka. Nie kokosa, a płynu o delikatnym, lekko mdłym smaku, który tutaj ładnie przełamany został zielonością listków figowca. Zdecydowanie damski.
- Ichnusa Profumum – arcyciekawe połączenie ciężkich, nasyconych aromatów drzewnych, wytrawnego zapachu podsuszonych, niedojrzałych fig i pozornie zupełnie niepasującego do kontekstu zapachu gniecionej zieleniny, którą opis na stronie producenta identyfikuje nam jako skoszoną trawę. Zapach wielopłaszczyznowy, charakterystyczny (i charakterny), wymagający oswojenia. Figa z tych trudniejszych, odarta z niewinności, ale przez to właśnie fascynująca.
- Io Capri Carthusia – przyjemna, nieco cytrusowa figa z nutą herbaty Earl Grey. Niby nie ma się do czego przyczepić, ale jak dla mnie brak jej charakteru, jak na figę perfumeryjną zbyt oszczędna, jak na figę naturalną zbyt ostrożna. Można używać bez wstrętów, ale żeby od razu kupować?
- Jardin de Kerylos Parfumerie Generale – figowiec świeżo owocowy. W otwarciu kwaśnawy, z nutą kojarzącą się z zielonymi jabłkami bardziej, niż z figami. W rozwinięciu pojawia się świeży zapach fig i cudownie jasny zapach młodych drzew. Nie wiem, jak pachną sykomory, ale daję słowo, że jeśli to ta właśnie nuta, to zamierzam ją tropić, bo piękna jest niesamowicie. Zapach pozornie banalny, złudnie oczywisty. Prosty prostotą doskonałą. Zdecydowanie zasługuje na to, by go poznać.
- Philosykos Diptyque – figa dla miłośników zapachów dosłownych. Czyli dla mnie. To zapach zmiażdżonych gałązek figowca. Niejednostajnie, niemonotonnie splecione ze sobą naturalistycznie dosłowne aromaty rwanych, gniecionych w palcach liści, podgrzanego na skórze soku, jasnego drewna młodych gałązek i szorstkiej, brudnawej kory. Z czasem wygrzewa się i traci inwazyjnie zielony charakter na rzecz delikatnej, nieoczywistej i odległej słodyczy owoców, do końca jednak charakteryzuje się urodą przewrotną i niezwyczajną.
- Premier Figuier L’artisan Parfumeur – rzeczywiście młode drzewko figowe. Lekko wytarmoszone listki, zawiązki owoców, baza z jasnego drewna. Bardzo przyjemny zapach. Poprawny, bez znaków szczególnych, bez czegoś, co sprawiłoby, że chce się nosić właśnie tę konkretną figę. Przynajmniej mnie.
- Premier Figuier Etreme L’artisan Parfumeur – otwarcie rewelacyjne. Kremowe, puszyste, ciepłe. Niestety, nie rozwija się na mnie Ekstremalny Figowiec szczególnie urodziwie. Traci kremowość nie zyskując nic w zamian.
- Revelation I Hate Perfume – wedle klasyfikacji na stronie firmy to zapach z serii archetypów. I zgadzam się, że bardzo figowy, ale w sposób szczególny. Tak, jak pisałam w recenzji: przeprowadza nas od świeżego, figowego świtu, przez słodko leniwe południe do dojrzałego zmierzchu. Jednak żeby go docenić trzeba lubić szczególną, oszczędną prostotę zapachów Christophera Brossiusa.
Na dodatek:
- Six Scents No.3– zapach zupełnie nie figowy, jednak ze względu na liście figowca w składzie postanowiłam go tu dorzucić. Jasna, chłodna, „uduchowiona” drzewność z zieloną górą. Przypomina zwieńczone wieńcem z liści figowca połączenie Hinoki z Encre Noire. Kompozycja udana, jednak jej trwałość pozostawia wiele do życzenia.
- Narziß Dorissima – parny, ziołowy, kwiatowy, kremowy i drzewny jednocześnie. A do tego rzeczywiście wyczuwalne są w nim jasne nuty figowych liści. I to właśnie figowych, nie jakichkolwiek. Kompozycja pełna, bogata, skomplikowana, a przy tym bez grzechu nieumiarkowania. I znów: nie jest to typowy figowiec, ale ślad figi jest w nim na tyle wyraźny, ze zasługuje na wzmiankę w tym miejscu. Zapach nie mój, ale budzi moje uznanie.
Z fig, których nie miałam okazji poznać ciekawe dajają mi się dwie: Cielo Napa Valley i Kadota Michaela Storera (choć tu obawiam się dyżurnego storerowego ogra). Jeśli uda mi się je poznać, doklepię parę zdań.
4 komentarze o “KonFIGuracja fig”
Storerowego ogra w Kadocie nie ma. To jedna z najlepszych interpretacji nt. figi, szczególnie dla miłośników daktyli suszonych…
Cielo nie znam, ale zrobiła to DawnSpencerHurwitz, a jej autorskie figi: WildFig i FigLeafSupreme są raczej przeciętne, więc pewnie klimaty podobne
Najlepszy i tak jest Philosykos. A jak ktoś się nie zgadza to gotów jestem pobić… 😉
Dziękuję za bardzo rzeczowy komentarz, Twister.
Brak ogra w Kadocie mnie cieszy, perfumy Sarah Horowitz nie powaliły mnie raczej na kolana żadne, więc możesz mieć rację co do Cielo, a w kwestii Philosykosa… Nie wiem, czy jest najlepszy, ale tak, jak napisałam. Najbardziej dla mnie chyba.
Dziękuję :*
Aszku
Właśnie kpię w necie w poszukiwaniu perfum figowych, bo co znalazłam zapach dla siebie to go likwidują. Zakochana byłam w fidze Yves Rocher a później po latach trafiłam na serię Finest Tesco i na wodę o nazwie Finest- FIG,ALMOND&CASSIS. Oczywiście nie jest już dostępny. Nie widzę w opisywanych tutaj, a ciekawa jestem opinii, bo Mnie bardzo figę YR przypomina chociaż czegoś Mu brakuje…