Nosorożec – gbur złowrogi – Rhinoceros Zoologist Perfumes

Powiedzmy wprost: Nosorożec królem subtelności nie jest. Musi pakować się na skórę z rozmachem i przytupem… ale czemu w plastikowych laćkach?!

Otwarcie jest potworne. Zapach tanich klapek ze śmierdzącego plastiku, artykuły chemiczne gospodarstwa domowego, jakiś Nitro czy inny rozpuszczalnik i do tego płyn do dezynfekcji w sprayu używany w szpitalach na okrasę. Pisałam, że Lizol? Właściwie pisałam w artykułach chemicznych, ale napiszę raz jeszcze, bo ten konkretny artykuł zasługuje na specjalne wyróżnienie.

Po powąchaniu Nosorożca z atomizera całe moje rozmiłowane w dziwolągach i zapachach trudnych jestestwo sygnalizowało, że nie – wcale nie chcę tego testować. Gdyby nie prawo serii i obietnica zrecenzowania wszystkich zapachów Zoologist, daję słowo, wcisnęłabym próbkę w najgłębszy kąt najgłębszej szafki i nie wracała do niej nigdy.

I byłaby szkoda.

 

Po kilkudziesięciu ledwie sekundach, Nosorożec robi woltę. Zdejmuje klapki, odkłada nasączoną Nitro szmatkę, którą czyścił grabie i wychodzi ze szpitala. Nie pytajcie, skąd w szpitalu grabie – moja podświadomość bezdyskusyjnie zażądała zębatych, metalowych grabi na obrazku.

Powolnym krokiem wchodzi w jesienną, przejmująco chłodną mgłę. A kiedy się z niej wynurza, jest już zupełnie innym Nosorożcem.

W każualowej marynarce w kratę i dopasowanym kaszkiecie siada na ławeczce z widokiem na pola lawendy i szałwii. Popijając rum z idealnie czystej szklaneczki wsłuchuje się w miłe dzwonienie kostek lodu chłodzących trunek i przygląda płonącym stosom szałwii pilnowanym przez starego, chudego ogrodnika szykującego ogród do zimy. Ogrodnik nie jest nosorożcem.

Jest koniec października, może nawet już listopad. Słońce smaruje ziemię ciepłem cienko, jak szpitalne kromki masłem. Mgła czai się w dolinkach jak zmarznięty pies. Nosorożec Junior krząta się przy starym, dopieszczonym Junaku przygotowując go do zimowego snu. Nosorożec Senior otula się kraciastym szalikiem z gryzącej wełny i wzdycha tęsknie, nabijając fajkę lawendowym tytoniem.

Rhinoceros Paula Kilera to kompozycja niezwykła. Chłodna, lecz nie dająca poczucia chłodu. Jak gdybyśmy całą tę paradę nut obserwowali przez szybkę.

A nutki, które oferuje nam Nosorożec są naprawdę niezwykłe. Mamy tu mariaż lawendy z rumem; eterycznych, gorzkich nut żywicznych z szarymi nutkami dymnymi; tlącego się tytoniu z zimną, srebrną szałwią. Pierwotne, skórzaste labdanum w połączeniu z nitrowym piżmem daje zapachowi fakturę szorstkiej wełny – takiej, która w zetknięciu z ciałem wywołuje gęsią skórkę.

Jest w Rhinocerosie jakiś spokój… Po początkowej szarży w klapkach Nosorożec staje się stworzeniem spokojnym, flegmatycznym wręcz. Kiedy w ciepłych promieniach zachodzącego słońca wraca do domu z niedopitą flaszeczką rumu za pazuchą odprowadzamy go wzrokiem pełnym nostalgii i sympatii. Może faktycznie jest byłym wojskowym? Może wiele przeszedł? Może pod marynarką w kratkę – w swoim nosorożcowym sercu chowa blizny, które sprawiają, że w jesiennej mgle widzi coś, o czym nigdy nam nie opowie?

Nie wiem, jaki związek ma kompozycja z nosorożcem. Czy chodzi o chłodną szarość, czy o pozorną nieruchawość. Wiem jednak, że warto dać Panu Nosorożcowi szansę. Naprawdę zyskuje przy bliższym poznaniu.

Data powstania: 2014
Twórca: Paul Kiler
Projekcja: po początkowej erupcji nut wyrazista, lecz nie natrętna
Trwałość: trzy – cztery godziny wyrazistej projekcji, potem wiele godzin cichego Nosorożca, który jest dobrym towarzyszem – nie tylko jesienią

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: rum, bergamita, lawenda, elemi, szałwia, piołun (bylica), igły drzew iglastych
Nuty serca: drewno sosny, tytoń, nieśmiertelnik, geranium, oud (drewno agarowe), chiński cedr
Nuty bazy: wetiwer, sandałowiec, ambra, dym, skóra, piżma

 

* „Nosorożec – gbur złowrogi” to, oczywiście, początek wiersza Jana Brzechwy „Nosorożec”. Nie mogłam się oprzeć. 🙂
 

Źródła ilustracji:

  • Autorem nastrojowego zdjęcia nosorożca jest Ed Hetherington. Strona autora: www.edhetherington.com
  • Zdjęcie wykorzystane jako ilustracja nr 4 pochodzi ze strony Peace od Mind, a jego autorką jest Beedie Savage.
  • Ostatnia ilustracja to obraz „Mgła. Czerwony staw w Moskwie jesienią” autorstwa Lwa Kamieniewa (Kameneva).

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

11 komentarzy o “Nosorożec – gbur złowrogi – Rhinoceros Zoologist Perfumes”

  1. U mnie początek jest boski, rumowy i głęboki. Co z tego, skoro klapki, szpital i Lizol (lepiej bym tego nie ujęła) wyłażą po paru minutach i męczą długie godziny. I potem jeszcze ktoś te klapki, jak się zdaje, wrzuca do kominka. I ten dym z palącego się plastiku jest jeszcze gorszy, od całej wcześniejszej mikstury do dezynfekcji… A trzyma się dłuuugo i niesie daleko, paraliżując otoczenie.

    1. Klaudia Heintze

      Och! Co za niefart. 🙁
      Na mnie jest dokładnie odrotnie: otwarcie jest porażające, a potem zapach zaczyna się naprawdę fajnie układać. Oczywiście, nie jest to mój ulubiony typ zapachu – lawendą można by antysabatowe egzorcyzmy urządzać. Nieśmiertelnika nie lubię, szałwii zazwyczaj też nie. W ogóle nie lubię chłodnych zapachów.
      Ale doceniam.

  2. Powiem Ci tyle, gdybym czytając Twój opis myślała, że opowiadasz przykładowo sen, to bym Cię potem spytała co brałaś przed nim 😛 Tak zakręconej historii jak ta dawno u Ciebie nie było 😀

    1. Klaudia Heintze

      Prawda. A ja uwielbiam zakręcone historie. I na prawdę świetnie mi się z nosorożcem współpracowało. 🙂

  3. Aleksandra GGS

    Nosorożec w plastikowych laćkach 🙂
    To zdanie nieodmiennie mnie bawi. Wizję mam przed oczami. Cudnie to opisałaś. Jestem tym bardziej ciekawa tej dzikiej menażerii. Sam pomysł nazwania tak tej serii, tych uroczych rysuneczków bardzo mi przypadł do gustu. Ale już czuję,źe będzie jazda! Bez trzymanki!

    1. Klaudia Heintze

      Pomysł jest GE-NIAL-NY!
      I pisze się o zapachach tak nazwanych cudnie – historie same się pojawiają.
      Szkoda, że mają tylko pięć zapachów. 🙂

  4. Taaaak, historia odjechała i za to chcę jej osobiście doświadczyć. A jako że dziwolągowo zazwyczaj i u mnie to powinno zaiskrzyć. 'narde

  5. Happy Green Life

    Strasznie lubię czytać Twoje recenzje, od razu weselej mi się robi 🙂 Opisujesz wszystko w taki fantastyczny i ciekawy sposób. Można sobie łatwo wyobrazić poszczególne etapy rozwijania się danego zapachu. Dobrze, że jesteś 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Zwycięskie oudy

. Zapowiedzi nowych zapachów to u mnie na blogu rzadkość. Wyjątek robię zwykle dla agarów, albo wybitnie interesujących drewniaków. Tym razem będzie agarowo.    O

Czytaj więcej »

Odin 06* Amanu

Odin 06 jest śliczny! Świeży, jasny i lekki. Pierwsze nuty wyrywają nas z foteli, wyciągają z domów, wrzucają w pełnię wiosny. Są jak rześki poranek

Czytaj więcej »