Na filmiku z ostatniego krakowskiego spotkania pachnących pogawędek o perfumach słychać jak mówię, że większość perfum recenzuję z próbek i często nawet nie mam w ręku flakonu. I to prawda.
Tak się jednak składa, że flakony Wesker w ręku miałam i otwarcie przyznaję, że ich uroda wpłynęła na decyzję o tym, by recenzować całą markę.
Flakon Deviant zachwycił mnie, ale nuty i nazwa wcale. Tymczasem zapach okazał się świetny.
Flakon Eau de Mystique jest najmniej ozdobny, ale zapach to totalny zachwyt.
Z kolei flakon Imperial to po prostu cudo. A zapach wręcz przeciwnie.
A Histria jest zielona. Nie lubię zielonych flakonów. I nie lubię zielonych perfum. Co teraz?
Otwarcie jest wszystkim tym, o czym nie marzyłam… bo nie przyszło mi do głowy, że flakon w tak morskim kolorze, może zawierać tak drzewne perfumy.
Sosna!
Wspaniale eteryczna, wręcz miętowa sosna. Zielona, słodko żywiczna i gorzko żywiczna. Sosna pięknie naturalna, leśna, błękitna, kłująca, lepka od soku. Żywa.
Ta pierwsza nuta ustawia cały zapach. Od sosnowego otwarcia, po sosnową bazę.
Nie oczekujcie ekscentrycznej niszy w stylu indie. Wesker robi perfumy bezkompromisowe i niebanalne, ale jednak jest to marka ekskluzywna. Potężny, naturalny akord sosnowy wyzłacają słoneczne cytrusy. I złożenie to brzmi zaskakująco dobrze. Szczególnie, kiedy wchodzi trzeci odcień eteryczności: szałwia i lawenda złożone w niejednoznacznie kwiatowe kadzidło. Suche, przyprawowe i doskonale wymyślone.
Zapach jest złożony i szalenie intrygujący. Niebanalny, niszowy i zarazem lekki i urodziwy. Najlepiej określa go jedno słowo: KLASA.
Histria opowiada o półwyspie Istria – używając historycznej nazwy Histria. Nie byłam nigdy w Chorwacji, ale te perfumy… te perfumy malują obraz tak piękny, że pojadę. Daję słowo!
Myśląc o Chorwacji i okolicach, zazwyczaj mamy w głowie lato. Ciepłe morze, upały, piasek.
Perfumy „o wakacjach” trochę się już ograły, jest więc Histria powiewem świeżego powietrza (sic!).
Dzień jest chłodny i wietrzny. Zapach morza przegrywa z aromatem nadmorskich sosen i, porastającej strome wzgórza, lawendy. Suchej, kruszącej się w palcach, lilowej jak niebo po burzy.
Stoimy na gołej skale, smagani wiatrem i obserwujemy ciemne chmury na horyzoncie. I cała ta olfaktoryczna opowieść jest o tym, że nie padało od wielu dni, chłodny wiatr przypędził na niebo spore stadko nastroszonych chmurek, a my stoimy na tej skale i zastanawiamy się, czy spadnie deszcz.
Pod nami zaniepokojone morze próbuje uciec na ląd, w pobliskim gaju dojrzewają mandarynki, sosny rozmawiają ze sobą gestykulując gałęziami, a my wiemy, że jeśli spadnie deszcz, to będzie dobrze; a jeśli nie spadnie deszcz, to też będzie nam dobrze. Bo Istria jest piękna, świat jest piękny, życie jest piękne. I te perfumy są piękne.
Nic się nie dzieje. Baza jest sucha i kiedy nadchodzi, uświadamiam sobie, że nie czekałam na deszcz. 💚
Data premiery: 2021
Koncentracja: Extrait de Parfum (ekstrakt perfum)
Projekcja: szeroka, eteryczna
Trwałość: bardzo dobra
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: igła sosny, czerwona mandarynka, cytryna, bergamotka
Nuty serca: rozmaryn, lawenda, kwiat pomarańczy, kwiat bzu czarnego, szałwia
Nuty bazy: liść laurowy, liść oliwny, drewno sosnowe
5 komentarzy o “Czekając na deszcz – Histria Wesker”
Cześć 🙂 !
Parafrazując tytuł recenzji u mnie sytuacja jest następująca; "Czekając na próbki Wesker" .
A przyjdą dzisiaj, więc nie mogę się już doczekać konfrontacji wyobrażeń z rzeczywistością. Po Twoich recenzjach jestem jakby trochę spokojniejszy o ich zawartość ;). A Histria od samego początku należała do moich faworytów Wesker "na papierze". Doskonale, że skład tak wspaniale przekłada się na realne wrażenia!
Serdecznie pozdrawiam –
Cookie
Ojojoj, mam wielką nadzieję, że Cię nie rozczarują. Jakość jest w tych perfumach na pewno. Oby i wrażenie estetyczne były mocne. U mnie w Histrii wrażenia lepsze nawet, niż skład. Ale nie zapeszam, kciuki trzymam i czekam niecierpliwie na Twoje recenzje tych zapachów. Miłych testów! <3
Próbki dotarły i… JEST MOC! Dosłownie i w przenośni. Przyjdzie pora na dokładne testy, ale już teraz mogę powiedzieć, że to wartościowa marka. Kompozycje są oryginalne i mają znakomite parametry. No i jak patrzę na te flakony, to już nie mam żadnych obaw, że ktoś tutaj chce – nomen omen – nabić nas w butelkę ;).
Wróciły wspomnienia. Trafiliśmy na pogodę w kratkę, było tak jak napisałaś: ”jeśli spadnie deszcz, to będzie dobrze; a jeśli nie spadnie deszcz, to też będzie nam dobrze”. W życiu tak nie zmokłam jak tam, woda dosłownie wylewała mi się z butów :D.
No i ten dziko rosnący rozmaryn…no cudo. Co do samych perfum, to do pełnego obrazu Istrii brakuje mi zapachu trufli.
Ja najbardziej chyba zmokłam w Chinach, kiedy zgubiliśmy się w małej wiosce. Nikt słowa po angielsku, wszystkie informacje po chinsku. Martwiłam się tylko, że mi aparat zamoknie na śmierć. 🙂