.
Dwa razy Eureka!
Dzieje się coś z moją skórą. Albo z moim nosem…
Nie wiem, od czego to zależy: jem to, co zwykle, piję to, co zwykle (czyli głównie kawę), a jednak coś się zmieniło. Wyłażą na mnie nuty drzewne. Wydobywam je z każdego zapachu, nawet z takich, które kiedyś wydawały mi się zbyt świeże, zbyt przewiewne, zbyt kwiatowe i… No i w ogóle do chrzanu.
Nie wiem, czy wynika to ze zmian chemii mojej skóry, czy może z tego, że mózg przyzwyczajony do koncentrowania się na zapachu drewna zaczął automatycznie filtrować, przetwarzać bodźce płynące ze zmysłu powonienia.
Nie mam pojęcia, co to jest, ale niech trwa!
I na tej drzewnej fali dziś:
Parfumerie Generele
Bois Blond
Bois Blond to zapach – wspomnienie. Lato na wsi.
Nie takie naturalistyczne z kombajnami Bizon i krowimi plackami, ale właśnie oglądane przez mgłę czasu sielskie dzieciństwo.
Zamykam oczy i widzę drewnianą stodołę z jasnych, z grubsza tylko oheblowanych desek, prześwitujące przez szpary słoneczne promienie tworzące w mrocznym wnętrzu złote wstęgi, góry pachnącego siana i suszonej koniczyny, bele słomy pod ścianami, czuję niemal świdrujący w nosie pył, ciepłe wspomnienie słońca na skórze…
Połączenie zapachu świeżego siana podobnego do Fresh Hay Demeter i przykurzonych nut drzewnych w otwarciu to złożenie jednocześnie oszczędne i urocze. Choć oczywiście nie sposób nie podkreślić, że to po prostu trzeba lubić, by docenić.
Potem zaś powoli przychodzi czas, na Bois, bo Blond już przecież było.
Kochani, to jest cedr dekady: piękne, ołówkowe drewno. Jasne, czyste, smukłe nuty; przycięte i wygładzone gdzie trzeba, tam gdzie należy twarde i ostre. Co prawda cedr ten towarzystwo ma jakieś niemrawe, ale moim zdaniem ten jeden składnik wystarczy, żeby usprawiedliwić stworzenie tego zapachu.
Ogólna perspektywa jest taka: w opisanej już stodole, tuż obok składziku z cedrowymi szczapami na opał, na cedrowym pniaku leży kilka podsuszonych liści tytoniu, a całość oświetlają ciepłe, bursztynowej barwy promienie słoneczne (taką sobie alegorię ambry umyśliłam).
Ciekawe, czy zapach ten uaktywnia alergię u osób cierpiących na katar sienny?
Nuty zapachowe:
zboża, trawa, galbanum, cedr, siano, tytoń, ambra, piżmo
Muszę jednak od razu, w tym samym wpisie przyznać, że cedr dekady w Bois Blond nie jest jedynym cedrem dekady w tej dekadzie. 😉
Cedrowym misterem universum jest dla mnie ostatnio:
Dsquared2
He Wood
Testowałam go na początku 2008 roku, kiedy dotarł do Polski i już wówczas zrobił na mnie dobre wrażenie. Jednak tej wiosny He Wood zdobył moje serce i chyba wskoczył na listę marzeń. Żadnych fiołków, żadnych cytrusów, żadnych rozbełtanych akordów wodnych.
Cedr, cedr i cedr! Arcyrealistyczny, wyciągnięty do przodu od pierwszej nuty, panoszący się w nutach głowy i dodatkowo także zamykający zapach. Cedr jasny, mniej przykurzony niż w Bois Blond. Cedr inkrustowany fiołkowymi liśćmi (nie fiołkami, liśćmi!) i ziemistym cieniem wetiwerowych łodyg. Po prostu piękny!
Nie wiem, jak to możliwe, że przy poprzednich testach czułam w nim powiew kwiatowych cytrusów. Wróciłam do niego przypadkiem, szukając w Sephorze M7. Nie mieli, ale pani konsultantka była absolutnie zdeterminowana, by udzielić mi pomocy. Zapytałam więc wrednie o perfumy z nutą drewna agarowego. No i dostałam… He Wood. Przynajmniej rzeczywiście jest to drewno, a nie Cool Water. 🙂
W każdym razie bloterek powąchałam i… Wpadłam jak kornik w worek trocin.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: zapach kanadyjskiej przyrody, ambra, piżmo
Nuty serca: liście fiołka, akord wodny
Nuty bazy: cedr, wetiwer
8 komentarzy o “Parfumerie Generale Private Collection Bois Blond i Dsquared2 He Wood”
No skoro znalazłaś w nich „cedr dekady”, to niewątpliwie Bois Blond warte były świeczki 😉 Taką przynajmniej mam nadzieję i nowego nabytku szczerze gratuluję!
Melkmeid. 🙂
Melk, dziękuję Ci i trzymam kciuki za Twoją Etrę.
Naprawdę przykro mi, że tym razem nie okazałam się pomocna.
Sabb, to jak drzewne nuty teraz tak intensywnie „wyłażą”, to może powinnaś jeszcze raz spróbować Le Baiser du Dragon? 🙂
DT
Dałam się skusić i testuję.
Z edt wyszło mi amaretto. Ciepłe i nieomal kawowe. Drewna nie ma, jest olejek różany.
W edp kością w nosie staje mi neroli. Czuję też ładnego irysa. Paradoksalnie edp jest lżejsze, jaśniejsze.
Na ekstrakt brakło mi ręki.
Obawiam się, że smoki nadal dla mnie za ładne… Ale korci mnie rzetelne porównanie wszystkich trzech wersji.
Czy DT oznacza, że pojawił się w moim ogródku pewien Dziki Owoc?? 🙂
Dziki Owoc zawitał tu już dawno. Teraz dopiero odważył się dać głos 😀
No to jestem szczerze zachwycona. 😉
I zapraszam do „dorzucania się” do moich wypocin.
A to, że ja wpadłam, to mało powiedziane.. ;P
Ten zapach mnie opętał, omotał, ściął z nóg, powalił i ogłuszył cedrowym balem ;D
No i dumam nad przyszłościowym kupnem pełnej sety. Muszę mieć całą butlę, muszę, bo skonam w męczarniach ;D
Powinnaś mieć wyrzuty sumienia, bo to wszystko Twoja wina, Ty niedobra Ty! ;P
Sałacik, oświadczam, że ani myślę mieć wyrzuty czegokolwiek. Jestem niewinna!
No, może troszkę…
Może troszkę więcej, niż troszkę?
No przecież nie powiesz mi, żem źródłem Twego zepsucia?! 😉
W każdym razie butlę He Wood trza mieć zdecydowanie. Będziem dumać wespół w zespół. 🙂