Z narkotykami tak to już bywa, że łatwo wpaść w ciąg. Ja też wpadam – tym razem w kokainowy. Oczywiście jest to ciąg perfumeryjny.
Pisałam ostatnio o Chemical Love stworzonych przez niesamowicie utalentowanego Lukę Maffei dla marki Olibere Parfums. Chemical Love opowiada historię kokainowego haju. Podobną opowieść znajdziemy w repertuarze Francka Bocketa.
Franck Boclet starannie pielęgnuje swój wizerunek buntownika. Bardzo gustowny i fajny wizerunek. W ramach tego wizerunku prezentuje światu perfumy o nazwach prowokujących i działających na wyobraźnię: Rebel, Crime, Erotic czy Ashes.
Dziś przedstawię Wam dwie olfaktoryczne opowieści z używkami w tytule. Pierwszą, jak się zapewne domyśliliście, jest Kokaina. Drugą Tytoń.
Cocaine
Muzyczna inspiracja: KLIK
Ok, skoro już zbudowałam napięcie, to teraz namieszam.
Marketingowcy Francka Bocleta podkreślają, że Cocaine nie jest pochwałą kokainy. Jak już wcześniej pisałam – seria Rock and Riot to seria muzyczna i tytuły perfum są nawiązaniami do utworów muzycznych: Angie, Ashes, Sugar. Tym razem na tapet wziął Franck Boclet utwór Erica Claptona „Cocaine”. Utwór Erica Claptona „Cocaine” jest… pochwałą kokainy.
Trochę mnie nie przekonali.
Nie jestem orędowniczką kokainy.
Mam, oczywiście, świadomość tego, że do końca Pierwszej Wojny Światowej była zupełnie legalna, że używano jej powszechnie jako leku i że początkowo Coca Cola zawierała kokainę i ludzkość przetrwała, ale ludzkość przetrwała też epidemie dyfterytu i doprawdy nie zamierzam tu twierdzić, że dyfteryt jest ok, bo przetrwają najsilniejsi.
Ogólnie o poglądzie, że przechodzenie ciężkich chorób zakaźnych poprawia odporność mam opinię, ale wyartykułowanie jej tutaj byłoby nieuprzejmością albo niedopowiedzeniem. Ludzie, szczepcie dzieci. Teorie o tym, jakoby szczepionki powodowały autyzm zostały obalone więcej razy, niż Catherine Walters zwana Kręgielkiem.
drugabuse.com |
Zapach Cocaine nijak nie kojarzy się z kokainą. Kokaina pachnie chemicznie, mineralnie – trochę jak benzyna, trochę jak acetonowy zmywacz do paznokci z dodatkiem olejku cynamonowego, ale tylko ze szczytu spektrum. Czasem towarzyszy zapachowi kokainy nuta ziemista przypominająca cebulki tulipanów lub irysów.
A Cocaine? Cocaine pachnie tuberozą w karmelu.
Pierwsze uderzenie Kokainy Bocleta to ciężka, zawiesista tuberoza w ciemnym, podpalonym, gorzkawym karmelu. I to jest ta część zapachu, która robi masę.
Towarzyszy jej wytrawny, pikantny akord owocowy unoszący kompozycję, dający jej życie i fakturę. I to jest element, który robi rzeźbę.
Drugi plan to tytoń. Tytoń aromatyzowany orchideą, cenny, mocny, suchy. Splatający się z zawiesistą tuberozą w akord przypominający nieco Habanitę. Tyle, że od czasu Habanity minęło … lat. I nie chodzi o to, że duet tuberoza + tytoń został nadmiernie wyeksploatowany przez perfumiarstwo – chodzi dosłownie o to, że zapach świeżo palonych cygaretek, który znamy z Habanity tu… wystygł. Akord tytoniowy pachnie, jak gdyby ktoś porzucił nadpaloną cygaretkę i poszedł jeść budyń. Zapach świeżego tytoniu uczerniony charakterystycznym akcentem zimnego popiołu rychło – zbyt rychło – traci moc zastąpiony przez budyniową wanilię. Budyniowa wanilia z kremową tuberozą to rarytas dla koneserów perfum wagi ciężkiej.
Pomimo kwiatowego przybrania, pomimo coraz pełniej i łagodniej brzmiącej nuty karmelowej – Cocaine to perfumeryjny dusiciel pachnący tak, jak pachniałoby dorosłe Hypnotic Poison albo jak Lolita po przejściach. I nie wierzę, że to piszę, ale… To działa!
I trudno orzec, czy jest to zasługa złożenia zmysłowego kwiatu z naturalistyczną nutą tytoniową, czy przebłyskującej przez karmelową słodycz żywej, mokrej nuty lekko zielonej pomarańczy, która trwa aż po bazę. Ta Kokaina nie zabija – choć, nawet przy dużej odporności na słodycz i białe kwiaty – wymaga oszczędnej aplikacji.
Data premiery: 2017
Projekcja: gruba
Trwałość: do 8-9 godzin
Nuty głowy: różowe jagody, gorzka pomarańcza, tytoń, karmel
Nuty serca: orchidea, lilia, tuberoza
Nuty bazy: paczula, wanilia, monoi
Tobacco
Występowałam kiedyś w przedstawianiu teatralnym, w którym moja postać paliła papierosa. Rzecz oparta była na komiksie „Arlekin i Walentynki” Neila Gaimana. Zaczynałam wchodząc z widowni i zapalając papierosa. Jeśli miałabym trzymać się szczegółów, to mnie go zapalano, ale niestety palić musiałam osobiście.
W ostatniej scenie tej sztuki jadłam surową wątrobę z ketchupem. Wątroba udawała surowe serce – serca jednak nie byłam w stanie zjeść wystarczająco szybko, stanęło więc na przyciętej wątrobie, która wyglądała łudząco podobnie do serca.
Sztuka tak była napisana, że praktycznie od początku do końca moja postać cały czas była na scenie i nie miałam czasu wypłukać ust. I powiadam Wam – po tym papierosie nie mogłam się doczekać wątroby!
Do nut tytoniowych w perfumach podchodzę ostrożnie – znacznie częściej zdarza mi się doceniać, niż lubić. Tym razem nie było inaczej. Ostrożna aplikacja, ostrożne odczekanie kilkunastu sekund i… szok i niedowierzanie.
Piernik ze śliwką. Pięknie wypieczony, ciemny, korzenny piernik z podwędzoną, nieprzesłodzoną śliwką. Na drugim planie nuta orzechów włoskich – wytrawnych, świeżych, wilgotnych. I – oczywiście – tytoń. Tytoń nie mający nic wspólnego z papierosami, cygarami czy nawet fajką. Tytoń pachnący jak złote, podsuszone liście. Jak siano. Jak jesień.
food52.com |
Najpiękniejszym akcentem jest w Tobacco nuta dymna. Nuta zagrana w sposób w kompozycji pod tytułem „Tytoń” nieoczekiwany. Jest to bowiem dymność śliwek – słodka, wędzarnicza, miękka, tłusta nuta zadziwiająco pięknie współpracująca z akordem tytoniowym.
I drzewnym.
I piernikowym.
I każdym tutaj.
Tobacco to perfumy nostalgiczne i proste; świetnie wyważone, zatrzymane w pół drogi między słodyczą a wytrawnością; kojarzące się z domem i ciepłem. Z nutą tytoniową zagraną subtelnie, bez ostentacji – po to tylko, by przesunąć kompozycję ze strefy gourmandów w strefę drzewnych, złotych orientów.
Perfumy te często porównywane są z Tobacco Vanille Toma Forda. Rozumiem – tytoń, wanilia, słodko – kojarzy się. Rzecz w tym, że tu właściwie nie ma co porównywać. Banalna, grubaśna tytoniowa wanilia Forda Tabace Bocleta korka niegodna polerować ani pudełka odkurzać. Rzekłam!
Data premiery: 2014
Projekcja: dobra, ale mogłaby być lepsza
Trwałość: rzetelna
Nuty głowy: imbir, tytoń, śliwka
Nuty serca: goździki (przyprawa), bób tonka, cedr
Nuty bazy: wetiwer, benzoes, wanilia
16 komentarzy o “Kokaina czy Tytoń? Wybierz swoją używkę – Franck Boclet Cocaine i Tobacco”
Opis brzmi naprawde ciekawie, póki nie przeczytałem porównania do wanilii forda, mam nadzieje że nie jest podobny. Tobacco Vanille to dla mnie choinka do samochodu albo świeca zapachowa taka pseudowaniliowa zaprawiona toną iso e super. Troche jak sklep z bibelotami, to już w tym temacie wole Opium, przynajmniej się rusza i zmienia, nie jest stałym klocem jak TV TF.
Co ma piernik do wiatraka? Skąd tu Opium wytrzasnąłeś?
Nie odbieram opium jako waniliowca. Nie miałeś na myśli Hypnotic Poison Kacprze?
Natomiast co do samego porównania Tobacco Vanille z Tobacco Bocleta, to tak jak napisałam – Tobacco jest o wiele lepsze. Ja w ogóle nie rozumiem boomu na Tobacco Vanille. Dla mnie to banał. I tu się niewątpliwie spotykamy. 🙂
Cocaine chyba by mnie zadusiły słodyczą:)A Tobacco wyglądają ciekawie
Głównie białymi kwiatami i gęstością. Ja doceniam, ale i dla mnie to za dużo. 😉
Wszędzie wanilia :-/ fujś 😉
Jedna z najbardziej kochanych nut. 🙂
boa dusiciel 😛 fujś! 😉
Druga opisywana przez Ciebie kompozycja brzmi nieco, jak pierwsza kompozycja Piotra Czarneckiego. Coś w ten deseń?
Nie. Znacznie łagodniejsza, bardziej miękka, gładsza.
Uwielbiam Tobacco!
I myślę tak samo o porównaniu go do Forda 🙂
O! To fajnie, że myślimy tak samo. 🙂
Tobacco to na razie mój ulubiony Boclet.
Kurde, napalilam sie na Tobacco strasznie. Trzeba szukac sampla.
12 zł w Quality. Ale lepiej podejść i powąchać. Dopiero potem ewentualnie sampla.
Sabb miałaś okazję poznać Ashes? Dla mnie zdecydowanie najlepszy.
Nawet recenzowałam. 🙂