Fischersund Flotholt

Perfumerie niszowe przyzwyczaiły nas do standardu obsługi skrajnie odmiennego od tego, z czym mamy do czynienia w perfumeriach selektywnych.
A może nie chodzi o standard, tylko metodę. Bo kiedy odwiedzamy lokal należący do sieci selektywnej i poprosimy o polecenie perfum – z zasady polecone nam zostaną perfumy trendy, modne i aktualnie promowane. Taka polityka i nie ma co się na nią uskarżać.
W perfumeriach niszowych jest inaczej.Kiedy prosimy o perfumy dla nas – starają się wybrać perfumy dla nas. I to jest super. A już najsuper jest mieć „oswojoną” perfumerię niszową. Taką, w której nas znają i wiedzą, co polecić.

Jako człowiek nieustannie węszący za ciekawostkami – poza osobistym rozpoznaniem asortymentu – stosuję metodę, którą w skrócie można streścić jako „Co tam macie najciekawszego?”
Podczas ostatniej wizyty w Lulua poprosiłam o próbkę Najciekawszego cotammacia i moja urocza gospodyni wybrała właśnie Flotholt Fischersund.

Najpierw powąchałam. I uznałam, że wart jest mszy recenzji ten zapach.
Nie napiszę jeszcze, dlaczego. Najpierw odwalę wstęp, bo kiedy zabrałam się za odprawianie mszy recenzji, uskuteczniłam rzetelny risercz, albowiem kompletnie nie znałam marki. I wyszło mi, że Lulua faktycznie ma w swojej ofercie wielką rzadkość – projekt mocno niszowy i klimatyczny. Co poważam wielce.

Zacznijmy od tego, co i Twórcy marki mocno podkreślają: projekt pod nazwą Fischersund pochodzi z Islandii, tworzony jest w znacznej mierze z esencji pochodzenia lokalnego i jest mocno osadzony w lokalnym… kolorycie. Nie wiem, czy folklorze, ale określenie „koloryt” bardzo mi tu pasuje. I zaraz zrozumiecie dlaczego.
Kolektyw artystyczny Fischersund tworzy rodzina Birgisson. Spiritus movens zdaje się być Jón Þór Birgisson zwany Jónsi – muzyk i niezależny nos. Poza tym w skład kolektywu wchodzi jego rodzeństwo: Lilja, Sigurrós and Inga Birgis; Sindri i Kjartan Holm (którzy wydają się powiązani z partnerem z zespołu Jonsiego) oraz rodzice rodzeństwa Guðrún i Birgir. Do tego dochodzi zespół zarządzający: Ólöf, Erla i Rachel. Na oficjalnej stronie wszyscy zaprezentowani na portretach wyglądających, jakby malowali je flamandzcy mistrzowie w XVII wieku.

W ogóle warto zaznaczyć, że wizualna strona tego brandu to jest złoto. Bardzo mroczne, oszczędne w formie i klimatyczne złoto.

Marka mocno odwołuje się do muzyki – przecież nos czyli kompozytor perfum jest zarazem muzykiem. I to piękne do siebie pasuje.
Jón Þór Birgisson jest wokalistą i gitarzystą postrockowego zespołu Sigur Rós i chyba warto wspomnieć, że jest gitarzystą o bardzo szczególnej technice, gra bowiem za pomocą smyczka smyczka.
Jest to niezwykła technika, choć nie zupełnie niespotykana – smyczkiem gra na przykład Harald Barrett z zespołu Imminence.

O ile w wykonaniu Barretta gra smyczkiem na gitarze mnie nie zachwyca, o tyle w wykonaniu Birgissona… nie zachwyca jeszcze bardziej. Poświęciłam trochę czasu na próbę zrozumienia muzyki Sigur Rós i kompletnie mi się to nie udało.

Ale wygląda na to, że są wielką gwiazdą. Ich koncerty to misteria i ten klimat przeniesiony został też na perfumeryjne wydarzenia tej marki. Uczestniczyłabym! Pomimo, że muzyka nie moja, o czym już wspomniałam i na tym zakończę temat muzyki.

Flotholt od pierwszego wdechu robi wrażenie. Jak gdyby pierwsze dotknięcie zapachu sprawiało, że wszystkie elementy tej artystycznej układanki znajdują swoje miejsce i mózg odnajduje wzór, motyw przewodni.

Chłód, przestrzeń.
Stalowoszare wody, stalowoszare klify, stalowoszare niebo.
Dym dogasającego ogniska na kamienistej plaży.

Chmury szorujące brzuchami po ostrych skałach. Gęsta mgła wplatająca mokre palce we wstążki słodko – gorzkiego dymu z ogniska, w którym płoną mokre świerkowe gałęzie.

Obraz malowany oszczędnymi barwami i zupełnie nie oszczędnymi pociągnięciami pędzla.

Aromaty w tych perfumach rozlewają się i przenikają jak zbyt mokre akwarele. Zapach żywicznego drewna jest gorzki i mokry. Zapach kamieni jest słony i mokry. Zapach powietrza jest słodki i mokry.

Mży. Ale nie pada. Świat jest zgaszony i ciężki. Tylko to powietrze… musujące jak mocno jałowcowy gin z mocno gazowanym tonikiem wypity zbyt łapczywie. Na dnie szklanki dym – jak nierozmieszany syrop.

Gdzieś na horyzoncie pamięci zaparkowaliśmy stary motocykl z dwusuwowym silnikiem pracującym na mieszankę benzyny z olejem. Ze stoickim spokojem czekamy, aż przyjdzie czas powrotu do cywilizacji. I mokniemy przy ogniu, który nie grzeje.

We współczesnym niszowym perfumiarstwie to sugestywne, surowe połączenie zapachu mokrych kamieni i żywicznego dymu nie jest już szokujące. Mamy przecież projekty, które robią podobne rzeczy: Kerosene w Cooper Skies, Nomaterra w Cape Cod Wild Beach Rose, Filippo Sorcinelli w serii Nebbia, Schwarzlose w Zeitgeist czy Beaufort London w (prawie) wszystkim. Ale to nie znaczy, że Flotholt to kompozycja niewarta uwagi.
Warta. I to jak!

Ze względu na swą wspaniałą surowość. Ze względu na kontekst – bo to przecież opowieść rodem z Islandii wspaniale korespondująca z islandzkimi krajobrazami. Ze względu na kontrasty namalowane oszczędnymi barwami. I, przede wszystkim, dlatego, że to piękne perfumy.

Data premiery: 2022
Informacja perfumerii Lulua, która jest oficjalnym polskim dystrybutorem perfum Fishersund:
Pierwszy w historii, limitowany zapach Sigur Rós x Fischersund. Zapach został stworzony przez Jónsiego i zespół Fischersund z okazji światowej trasy koncertowej Sigur Rós, która rozpocznie się 28 września, a zakończy na Islandii 25 listopada.
Kompozytor: Jón Þór Birgisson
Projekcja: naprawdę porządna, ale nie zabójcza
Trwałość: niestabilna. Pierwsza godzina mooocna, potem gaśnie – jak u wielu twórców – amatorów

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: cytrusy, świerk sitkajski
Nuty serca: cyprys, sól, glony morskie
Nuty bazy: dym, ambra, piżmo

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

1 komentarz o “Fischersund Flotholt”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Najlepsze perfumy roku 2017

Robię to po raz dziesiąty. Podsumowuję rok. Pewne rzeczy się nie zmieniają – jak co roku zastrzegam, że wpis ten jest subiektywny, niezobowiązujący i służy

Czytaj więcej »

Raport wysyłkowy

Melduję, że wczoraj rano wszystkie paczki urodzinowe zostały nadane.  Poszły także próbki: Organza Indecence dla Rzeki, M7 dla Krzyśka oraz powtórnie słodkości dla Viollet.  W

Czytaj więcej »